Strażacy testują nowe metody gaszenia pojazdów elektrycznych

– Ogniwa elektryczne pojazdów elektrycznych palą się w sposób trudny do opanowania – przyznał w Sejmie wiceminister administracji i spraw wewnętrznych Maciej Wąsik pytany przez posłów o to, jak jesteśmy przygotowani do wyzwań w tym zakresie . Jak powiedział, średni czas gaszenia pojazdu elektrycznego wynosi 1,5 godz., choć ostatnia akcja, prowadzona w grudniu, trwała 4,5 godziny, a najdłuższa (z września ub. roku) aż 9 godzin i 16 minut. Trzeba też odnotować, że po pożarze samochód – według rekomendacji specjalistów – powinien być obserwowany przez kolejne 72 godziny pod kątem ryzyka powtórnego zapłonu.

Jedną z metod gaszenia samochodów z ogniwami elektrycznymi jest umieszczenie pojazdu w kontenerze wypełnionym wodą, ale zawsze ta metoda jest możliwa do zastosowania. Państwowa Straż Pożarna dysponuje dwoma kontenerami dedykowanymi do gaszenia pożarów z udziałem pojazdu elektrycznego. Znajdują się w Warszawie i Krakowie.

Trwa poszukiwanie innych sposobów skutecznego prowadzenia akcji gaśniczych. Obecnie w fazie testowania znajdują się m.in. tzw. płachty norweskie. Ich testy rozpoczyna także m.in. podległe PSP Centrum Naukowo-Badawcze Ochrony Przeciwpożarowej z Józefowa. – Jeśli testy zakończą się pozytywnie i będzie to rozwiązanie atestowane, będziemy szybko działali, żeby było ono powszechne we wszystkich jednostkach ochrony przewciwpożarowej – powiedział wiceminister. Dodał, że jest to rozwiązanie tanie – koszt jednej „płachty” wynosi nieco ponad 10 tys. zł.

Od czerwca 2020 roku jednostki straży pożarnej dysponują standardowymi zasadami postępowania w przypadku pożaru samochodu z napędem elektrycznym.. Ponadto, jak informował przedstawiciel MSWiA, w Komendzie Głównej PSP został powołany specjalny zespół zadaniowy, którego zadaniem jest aktualizacja tych zasad w oparciu między innymi o doświadczenia innych krajów.