Lotnisko Chopina złożyło wstępny wniosek o uznanie za poszkodowanego do Prokuratury Rejonowej w Nowym Dworze Mazowieckim, która prowadzi postępowanie wobec autora fałszywego alarmu bombowego w warszawskim porcie lotniczym. Ale to nie jedyny port, w którym w ciągu ostatniego miesiąca trzeba było przeprowadzić ewakuację.
Surowe kary dla sprawców fałszywych alarmów
We wtorek 5 kwietnia na podstawie anonimowego zgłoszenia o podłożeniu bomby na lotnisku ewakuowano 300 osób, strefa ogólnodostępna została wyłączona z użytkowania na około półtorej godziny, a 13 rejsów odnotowało opóźnienia. W akcję ewakuacji terminala na lotnisku zaangażowani byli funkcjonariusze Straży Ochrony Lotniska, Państwowej Straży Granicznej, policji i innych służb lotniskowych.
Przedsiębiorstwo Porty Lotnicze, które zarządza Lotniskiem Chopina wciąż szacuje koszty akcji. Na wstępnym etapie postępowania PPL wnioskuje o uznanie za pokrzywdzonego i o orzeczenie obowiązku naprawienia szkody. To oznacza wystąpienie na drodze sądowej o zwrot poniesionych kosztów akcji i stosowne zadośćuczynienie.
- Jesteśmy zdeterminowani, żeby doprowadzić do przykładnego i surowego ukarania sprawców fałszywych alarmów bombowych. Lotnisko Chopina jest instytucją użyteczności publicznej i szczególnie w takim miejscu, gdzie najważniejsze jest bezpieczeństwo ludzi, nie może być zgody na tolerowanie tego typu patologii – powiedział Mariusz Szpikowski, naczelny dyrektor Portów Lotniczych, dyrektor Lotniska Chopina w Warszawie.
Plaga alarmów w całym kraju?
To nie jedyny alarm bombowy podniesiony na lotnisku w ostatnim miesiącu. Kilka dni wcześniej podobna sytuacja miała miejsce w porcie w Modlinie, oddalonym od stołecznego portu o niecałe 50 km drogi. Mężczyźnie, który podniósł fałszywy alarm, grozi teraz do ośmiu lat więzienia. Podobnie jak w przypadku stołecznego portu Chopina, również tu sprawca będzie musiał pokryć koszty związane z akcją służb i przekierowaniem lotów.
Na początku tego tygodnia ewakuowano również lotnisko w Poznaniu. Wszystko przez pasażerkę, która twierdziła, że w swoim bagażu ma bombę. Tu port sparaliżowany był przez około pół godziny. Tydzień temu natomiast do ewakuacji komercyjnej części lotniska Schiphol doprowadził pijany Polak, który twierdził, że jest terrorystą.