– W bieżącym roku do wykonania mamy 60% zleceń z portfela zamówień. Musimy więc wygrać jeszcze wiele kontraktów, podpisać umowy i je zrealizować, by spełniły się nasze oczekiwania – mówi Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.
Budimex potrzebuje nowych kontraktów
Budimex jest zadowolony z osiąganych wyników, jednak już teraz musi myśleć o tym, jak w przyszłości zdobywać nowe kontrakty. Do tej pory współczynnik sukcesu w przetargach GDDKiA wynosił 25%, jednak w ostatnim czasie na 15 złożonych ofert tylko jedna miała najniższą cenę.
– Kontraktacja postępuje gorzej niż w zeszłym roku jeśli chodzi o GDDKiA. Martwi mnie to szaleństwo i walka cenowa w nowych przetargach. Zadaję sobie pytanie, co będzie się działo z kontraktami i firmami za kilka lat? – zastanawia się prezes.
Wykonawcy wciąż składają ryzykowne oferty
Dariusz Blocher przyznaje, że szefowie niektórych spółek wciąż wierzą w to, że składane oferty pozwolą zarobić w późniejszym czasie dużo więcej. – My zawsze składaliśmy agresywne, ale odpowiedzialne oferty, zawsze z pomysłem technicznym, dużo pracy wkładaliśmy w badania – wyjaśnia prezes.
Prezesa Budimeksu martwi duża różnica cen w składanych ofertach, bywa, że oferty różnią się od siebie o 30% a nawet 100%. Największe różnice są widoczne w postępowaniach GDDKiA. W przetargu na jeden z odcinków Południowej Obwodnicy Warszawy najniższa oferta stanowiła 43% kosztorysu inwestora.
Niekorzystne zmiany na rynku
Zdarza się, że do przetargów przystępują firmy nieposiadające doświadczenia na polskim rynku, rzadko budujące i znajdujące się w słabej kondycji. Natomiast miejsce firm, które już się czegoś nauczyły, zajmują kolejne, nieznające polskiego rynku.
– Dalej nie ma formalnych narzędzi do weryfikowania najniższej ceny – zauważa Dariusz Blocher. Dodaje, że możemy stanąć przed sytuacją, w której wiele inwestycji nie zostanie zakończonych i wielu wykonawców upadnie.