mg
- Od samego początku deklarowaliśmy realizację przygotowanego dokumentu, który powstawał w trakcie kampanii wyborczej w 2007 r. i został przyjęty przez ówczesną Radę Ministrów tuż przed wyborami. Od początku twierdziliśmy, że jest on przyjęty rzetelnie i że chcemy go realizować. W kolejnych tygodniach, gdy analizowaliśmy propozycje naszych poprzedników, odkrywaliśmy kolejne niespodzianki - stwierdził Grabarczyk.
- To nie jedyny problem, ale nie najważniejszy. Nie da się budować dróg bez pieniędzy. Program oparto też na nierealistycznym założeniu, że większość funduszy będzie pochodzić z budżetu. Poradziliśmy sobie z tym problemem, tworząc nowy mechanizm finansowania, działający nawet w czasie kryzysu. Krajowy Fundusz Drogowy jest zasilany z obligacji infrastrukturalnych i kredytów zaciąganych w EBI. Są one najtańsze i najkorzystniejsze - podkreślił minister.
- Mieliśmy jeszcze blokady systemowe, np. w prawie ochrony środowiska. Bardzo często mówię, że budowa infrastruktury to najczęściej sztafeta. Nasi poprzednicy rozpoczęli budowę kilku odcinków ważnych dróg, fragmentu A4, drogi ekspresowej S8 i przygotowali te projekty bez dostosowania prawa ochrony środowiska do wymogów europejskich. Groziło nam, że KE nie zatwierdzi zwrotu dla Polski kwot wydanych na realizację tych inwestycji. Dopiero starania tego rządu spowodowały, że dzięki działaniom kompensacyjnym mogliśmy przekonać Komisję, że warto przekazać te pieniądze na infrastrukturę drogową - zaznaczył Grabarczyk.