– Mamy przygotowany projekt ustawy. Jeżeli Wysoka Izba przyjmie ten projekt, to będziemy mogli przejąć pobór opłat za przejazd drogami krajowymi przez samochody ciężarowe powyżej 3,5 tony – mówi Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury i budownictwa.
Informacja o tym, że państwo chce samodzielnie zarządzać systemem zbierającym kilka miliardów rocznie, pojawiła się dokładnie rok przed datą wygaśnięcia umowy z obecnym operatorem – firmą Kapsch. Od listopada 2018 roku system miał być przejęty przez nowego operatora, wybranego w ramach dialogu konkurencyjnego. Na rok przed wygaśnięciem umowy obecny operator miał przekazać wszystkie niezbędne dane przyszłemu operatorowi, by ten mógł się przygotować do nowej roli (choć mógł nim zostać również Kapsch, który wystartował w przetargu). Przetarg tymczasem nadal jest na wczesnym etapie.
W międzyczasie, jak się okazuje, nastąpiła zmiana koncepcji. Krajowy system poboru opłat ma być przejęty przez Główną Inspekcję Transportu Drogowego. w nowym pomyśle podkreślany jest przede wszystkim wątek związany z uszczelnieniem systemu podatkowego. – Wypracowaliśmy zasady, procedury, dzięki którym – jeżeli Wysoka Izba przyjmie stosowny projekt ustawy, będziemy mogli wzmocnić działania ministra finansów w zakresie uszczelniania podatków, eliminowania karuzeli vatowskiej – tłumaczył podczas konferencji podsumowującej 2 lata rządu minister infrastruktury.
Andrzej Adamczyk podkreślał też, że takie rozwiązanie pozwoli na włączanie dodatkowych funkcjonalności systemu „bez konieczności długotrwałych negocjacji z operatorem systemu, którym jest podmiot zewnętrzny o kapitale zagranicznym”.
Wyraził jednocześnie przekonanie, że ITD poradzi sobie z wypracowaniem jednolitego systemu poboru opłat, który zechcą przyjąć na swoich drogach koncesjonariusze autostrad. Jak wskazał minister, biorąc pod uwagę wskazania komisji europejskiej, prawdopodobnie będzie to system oparty na technologii satelitarnej.
Eksperci sceptyczni
Taki scenariusz negatywnie oceniają eksperci Instytutu Staszica. Wskazują na ryzyko problemów związanych z realnym wprowadzeniem tego rozwiązania, a także ryzyko braku korzyści w przypadku jego realizacji. „Instytut sceptycznie odnosi się również do zmiany obecnej technologii systemu, szczególnie jeśli miałaby być ona realizowana przez niedoświadczony podmiot jakim jest GITD” – czytamy w opinii powstałej w Instytucie.
Mało czasu
Jak wskazano, pierwszym problemem może się okazać krótki termin – czasu już teraz jest za mało, bez względu na to czy system miałby przejąć podmiot prywatny (przetarg już jest opóźniony w stosunku do planów) czy publiczny, który jest niedoświadczony. – Nowy operator systemu oprócz czasu na wdrożenie swoich rozwiązań powinien mieć odpowiedni czas na testy i analizę działania obecnej infrastruktury informatyczno-technicznej – zauważają eksperci.
Według Instytutu Staszica, przekazanie systemu GITD tylko pogłębi opóźnienie, gdyż konieczne będzie uzupełnienie braków kadrowych i przygotowanie zaplecza informatycznego na potrzeby przejęcia systemu. – Inspektorat jest zbyt małą instytucją, by poradzić sobie z takim przedsięwzięciem – napisano.
Przed zmianą operatora na publicznego konieczne jest jeszcze przeprowadzenie zmian legislacyjnych, które – ze względu na chęć powiązania z systemem podatkowym – będą wymagały konsultacji międzyresortowych.
– W tej sytuacji niemal niemożliwe jest przejęcie zadań przez państwowy podmiot w listopadzie przyszłego roku – orzekają specjaliści.
Urzędnicy nie podołają
Odwołują się także do negatywnych doświadczeń związanych z obsługą dużych przedsięwzięć informatycznych, np. eWUŚ, czy CEPiK. – Brakuje kadr informatycznych, którymi dysponują podmioty prywatne. Tym bardziej nierealna wydaje się zmiana technologii, która wymaga specjalistycznej wiedzy inżynieryjnej, dostępu do patentów i technologii. Oprócz kwestii technicznych ważna jest obsługa bieżąca systemu, czyli prowadzenie call center, punktów dystrybucji itp. Te zadania, jak wiadomo z praktyki, są lepiej realizowane przez podmioty prywatne, a nie państwowe – czytamy w stanowisku Instytutu Staszica.
Wątpliwości ekspertów budzi też fakt, że w sytuacji przejęcia Via Tolla przez GITD w jednej instytucji znajdowałoby się nakładanie kar w ramach systemu, jak i rozpatrywanie odwołań.
Instytut Staszica nie widzi tez uzasadnienia w zmianie technologii systemu, który obecnie wykazuje dużą szczelność.
– Nierealne jest przekazanie systemu viaTOLL w odpowiednim czasie w ręce urzędników, wraz z jego uprzednim, skutecznym przetestowaniem. Sam proces decyzyjny i unieważnienie obecnego przetargu na operatora e–myta zajmie za dużo czasu i nie pozwoli na bezproblemowe przejęcie, narażając Skarb Państwa na straty, a także powodując problemy dla kierowców – wskazano.
Postępowanie trwa
Formalne rozpoczęcie procesu przejmowania systemu poboru opłat przez GITD będzie mogło ruszyć dopiero po zmianie przepisów – ustawy o drogach publicznych, ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym oraz ustawy o transporcie drogowym. Jak informuje Szymon Huptyś, rzecznik p[rasowy MIB, system poboru opłat zostanie przejęty przez GITD w kształcie, w jakim funkcjonuje obecnie. – Niemniej na bieżąco obserwowany będzie rozwój technologii poboru opłat stosowanych w innych krajach europejskich oraz analizowane będą ścieżki optymalizacji systemu z uwzględnieniem indywidualnych uwarunkowań i specyfiki Polski jako obszaru poboru opłat – mówi rzecznik i dodaje, że to rozwiązanie zapewni także odpowiednia ochronę danych osobowych gromadzonych w ramach KSPO.
Na razie nie został także unieważniony trwający od roku przetarg na wybór nowego operatora. Jak mówi Szymon Huptyś, rzecznik prasowy MIB, postępowanie jest na stosunkowo wczesnym etapie. – Uczestnikom postępowania nie został jeszcze przekazany SIWZ, będący podstawą do przygotowania ofert. Wdrożenie powyższego rozwiązania nie powinno zatem skutkować roszczeniami wobec Skarbu Państwa – stwierdza przedstawiciel MIB.