Wieloletnie kontrakty z wykonawcami, elastyczne zapisy w umowach i rozliczanie nie ze sposobu wykonywania prac, lecz ze standardu utrzymywanej infrastruktury – między innymi na takie aspekty warto zwrócić uwagę, jeśli chcemy perspektywicznie myśleć o utrzymaniu sieci drogowej w Polsce, wskazuje Artur Pielech, prezes FBSerwis.
Jeszcze podczas Międzynarodowego Zimowego Kongresu Drogowego minister infrastruktury Andrzej Adamczyk mówił, że widzi potrzebę opracowania wieloletniego programu utrzymaniowego dla dróg, na wzór tego, który obowiązuje w przypadku infrastruktury kolejowej. Co w takim programie należałoby uwzględnić?
Zdaniem przedstawiciela firmy świadczącej usługi z zakresu FBSerwis, myśląc długofalowo o utrzymaniu sieci drogowej, warto właściwie uregulować kilka kwestii, z którymi zmaga się rynek – tu wskazuje choćby na właściwy
podział ryzyka w kontraktach, czy zaakcentowanie
spraw dotyczących bezpieczeństwa w czasie wykonywania prac na drogach.
Program utrzymaniowy – gdyby powstał – miałby służyć także rozwojowi rynku firm utrzymaniowych. Temu, zdaniem Artura Pielecha, służą kontrakty wieloletnie i skonstruowane tak, aby wykonawców było stać na zainwestowanie w sprzęt i w ludzi. – Żeby zakładały one pewną stałą opłatę, a usługi powyżej oszacowanego poziomu, np. dodatkowe wyjazdy zimowe czy roboty strukturalne, były opłacane dodatkowo – tłumaczy wykonawca. – Dzięki temu bylibyśmy w stanie dobrze oszacować budżet kontraktu i nie bylibyśmy później zaskakiwani co do tego, jakie tak naprawdę koszty musimy ponieść w czasie jego realizacji – dodaje.
Zdaniem szefa FBSerwis, takie rozwiązania docelowo będą działać na korzyść zamawiających – zapewnią rozwój rynku i podniosą konkurencyjność – firmy będą szukały oszczędności poprzez optymalizację swojej działalności, a to powinno przełożyć się na niższe ceny usług.
– Bardzo przestrzegam przed pójściem w kierunku rozwiązań typu in-house, bo jest to droga tylko i wyłącznie do wyższych kosztów, braku konkurencji i braku jakichkolwiek bodźców do stosowania innowacyjnych rozwiązań – mówi Artur Pielech.
Jak przekonuje, aby obniżyć koszty utrzymania przy zachowaniu tego samego poziomu usług, należałoby zostawić wykonawcom dużo większą elastyczność i dowolność co do tego, jak realizują swoje zadania oraz rozliczać ich tylko za standard utrzymywanej infrastruktury, a nie np. za to, kiedy realizują dane czynności. – Narzucanie dokładnych terminów doprowadza do sytuacji, w której na przykład wszyscy wykonawcy w całej Polsce muszą skosić trawę w ciągu tych samych dwóch tygodni przy wszystkich drogach krajowych. Jest to praktycznie niemożliwe, albo przynajmniej bardzo trudne lub bardzo drogie – stwierdza prezes spółki z grupy Budimex.
To samo, jak mówi, dotyczy narzucania jednakowych terminów robót bitumicznych, związanych z naprawą nawierzchni. – Okienka czasowe powinny być szersze, aby różne firmy tymi samymi zasobami mogły obsłużyć różne kontrakty, unikając kumulacji tych prac – postuluje nasz rozmówca.