– Dopiero gdy samochód elektryczny nie będzie obciążony akcyzą i vatem jego użytkowanie stanie się porównywalne lub tańsze do samochodów spalinowych – mówił Radosław Woźniak z Europejskiego Funduszu Leasingowego podczas prezentacji przygotowanego przez ZDG TOR raportu „Elektromobilność w Polsce. Perspektywy rozwoju, szanse i zagrożenia”.
Już jakiś czas temu minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, a za nim odpowiedzialny za gospodarkę wicepremier Mateusz Morawiecki, rzucił hasło „milion samochodów elektrycznych na polskich drogach do 2025 r.”. Autorzy raportu, Tadeusz Syryjczyk i Tomasz Dominiak, przekonują, że bez istotnych zachęt ze strony rządu, będzie to trudne.
– Każdy z krajów, w których rozwija się elektromobilność, ma dopłaty do takich samochodów – mówił we wtorek wiceprezes ZDG TOR Adrian Furgalski, podczas prezentacji raportu. – Co więcej w Danii, gdzie niedawno z nich zrezygnowano, rynek na samochody elektryczne mocno się skurczył – dodawał. Pytany o to jak duża powinna być dopłata do jednego auta, by było to dla odbiorców opłacalne, zasugerował ok. 30 tys. zł.
3,5 mln klientówTo dużo, choć dziś samochód z napędem elektrycznym kosztuje mniej więcej dwa razy tyle niż ten z napędem spalinowym. Radosław Woźniak, wiceprezes EFL, zaprezentował wyliczenia, że leasing nowego samochodu elektrycznego (a właśnie w ten sposób najczęściej w Polsce znajdują nabywców nowe auta), niezależnie od rodzaju finansowania, stałby się opłacalny porównywalnie do auta spalinowego dopiero, gdy takie auto zostałoby zwolnione z akcyzy i podatku vat. – Wzięliśmy pod uwagę bardzo uproszczone koszty użytkowania takiego samochodów, co też jest trudne do porównania, bo właściwie wciąż nie wiadomo, jak takie użytkowanie może wyglądać. Czy w takim samochodzie po paru latach po prostu można byłoby wymienić baterię? Z drugiej strony sama wymiana baterii może nie wystarczyć. Klienci po prostu lubią wymieniać auta co kilka lat – rozważał.
Analiza ZDG TOR wskazała, że w miastach jest ponad 2 mln potencjalnych klientów na samochody elektryczne. To ci, którzy mają co najmniej dwa auta i korzystają z nich do jazdy po mieście. Gdyby poszukać na terenach teoretycznie wiejskich, ale z budownictwem jednorodzinnym, to rynek powiększa się do 3,5 mln potencjalnych klientów. Żeby jednak rządowy plan się udał, 125 tys. rodzin rocznie powinno się zdecydować na zakup elektroauta.
Trzy warunki powodzeniaA to z kolei wymaga rozwiązania trzech kluczowych przeszkód. Po pierwsze, co wspomniano wyżej, zaoferowania odbiorcom zachęt finansowych. Po drugie przekonania ich, żeby w ogóle spróbowali nowej technologii. Po trzecie, lepszej infrastruktury. – Dziś nie ma gdzie naładować takiego samochodu. Wysyp instalacji gazowych w samochodach nastąpił, gdy pojawiły się stacje z LPG. Jest ich ponad 6 tys. w całym kraju. Ładowarek elektrycznych powinno być co najmniej tyle samo – tłumaczył Dominiak.
Tomasz Tonder, rzecznik Volkswagena, widzi duży potencjał jeśli chodzi o elektromobilność. – W zeszłym roku, zaprezentowaliśmy na targach w Paryżu auto z zasięgiem 600 km, które można w 80 proc. naładować w pół godziny i gdy zadebiutuje w 2020 r. ma kosztować tyle samo co porównywalny samochód spalinowy. Baterie tanieją bardzo szybko elektryczny Volkswagen Golf, który zadebiutował trzy lata temu miał zasięg 190 km. Tegoroczny model przejeżdża ponad 300 km a kosztuje tyle samo. Spodziewamy się dynamicznego wzrostu sprzedaży samochodów elektrycznych. Do 2025 r., jako koncern, chcemy sprzedawać na świecie ok. 3 mln takich pojazdów. elektrycznych aut – tłumaczył i dodawał, że zyska na tym też rynek polski. Według jego przewidywań, już za kilka lat jeden na pięć sprzedawanych przez Volkswagena samochodów, będzie zasilany prądem.
Autorzy raportu pochylają się też nad drugą częścią rządowego planu, czyli rozwojem rynku dla autobusów elektrycznych w polskich miastach. Tu może być łatwiej, bo udział w rządowym programie eBus ogłosiły miasta i gminy, które dziś eksploatują połowę autobusów miejskich w Polsce, czyli ponad 5,5 tys. W sumie zadeklarowały chęć kupienia ponad 800 autobusów elektrycznych, co oznacza, że do 2020 r. 7 proc. taboru miejskich autobusów, mogą stanowić elektrobusy. Z dużych miast tylko Kalisz i Szczecin deklarują raczej skupienie się na autobusach hybrydowych, za to Wrocław oczekuje. aż napęd autobusów elektrycznych osiągnie lepsze parametry.
Z raportem można się zapoznać
TUTAJ