Partner serwisu
#Wojna Rosja - Ukraina - zobacz serwis specjalny!

 

Drogi | Ekspresówki - Polska

PORR: Nauczyliśmy się działać mimo wojny

| Łukasz Malinowski źródło: RI 20.03.2023

PARTNERZY DZIAŁU


 

PORR: Nauczyliśmy się działać mimo wojny
fot. PORR

 

Rosyjska napaść na Ukrainę przerwała łańcuchy dostaw, jednak przez ostatni rok udało się je odbudować. Większym problemem jest wzrost cen, któremu waloryzacja może przeciwdziałać tylko w ograniczonym stopniu. Można też spodziewać się coraz większego deficytu rąk do pracy – mówi w rozmowie z Rynkiem Infrastruktury Piotr Kledzik, prezes zarządu PORR.
Łukasz Malinowski: W ubiegłym roku określił Pan sytuację w branży budowlanej jako krytyczną. Co zmieniło się od tego czasu?

Piotr Kledzik, PORR: Nauczyliśmy się żyć w warunkach wojny toczącej się tuż za naszą granicą. Wpłynęła ona na działalność firmy znacznie mocniej, niż pandemia COVID-19. Wiele dostaw materiałowych było opartych właśnie na rynku ukraińskim. Konsekwencją rosyjskiej agresji było zerwanie łańcuchów dostaw. Część zakładów zaczęło produkować wyłącznie na potrzeby armii, więc dostępność niektórych materiałów pogorszyła się. Większość zamawiających to rozumie. Mamy za sobą wiele regulacji kontraktowych, przeprowadzanych en bloc lub pojedynczo. Inwestorzy zaakceptowali fakt, że sytuacja była przez pewien czas nadzwyczajna. Myślę, że obecnie powróciła już do względnej normalności.

Pojawiły się jednak nowe wyzwania, z którymi musimy poradzić sobie jako branża. Choć jestem prezesem już od kilkunastu lat, inflacja nigdy nie była dla mnie problemem – aż do teraz.

W jaki sposób zmieniła się sytuacja, jeśli chodzi o dostawy materiałów?

Rynek nie znosi próżni. Znaleźliśmy alternatywne źródła – jednak każde takie rozwiązanie jest na początku ułomne, kruche i przynosi problemy. Wcześniej sprowadzaliśmy z hut w Donbasie np. aluminium i szkło – teraz nie jest to możliwe, bo zakłady te w większości zostały zniszczone podczas działań wojennych. Zachwianiu uległy też dostawy stali, choć tu było łatwiej – można sprowadzać ją z różnych kierunków lub kupować w polskich zakładach.

O znaczącym problemie można było jednak mówić przez półtora lub dwa kwartały. Dziś możemy stwierdzić, że ciągłość dostaw materiałów znacząco się poprawiła – niestety w odniesieniu do ich cen to nie wróciliśmy do ich poziomu sprzed wojny.

Jak dokładnie zmieniały się ceny?

Są dziś znacznie wyższe. Najpierw, tuż po rosyjskiej inwazji, ceny bardzo raptownie poszły w górę, potem równie szybko spadły – ale już nie do poziomu sprzed 24 lutego ubiegłego roku. Oczywiście musimy patrzeć na to w szerszym kontekście. Kluczową determinantą był wybuch wojny w Ukrainie, który wywołał efekt domina, czyli zmiany w polityce energetycznej państw UE powiązane z sankcjami nałożonymi zarówno na Rosję jak i na Białoruś, które są kluczowymi eksporterami surowców i metali. Zmniejszenie podaży w sposób naturalny doprowadziło do presji cenowej i w efekcie kosztowej. Do tego doszła kwestia deprecjacji złotego w odniesieniu do kluczowych walut. Mimo, że polska waluta odrobiła częściowo spadki wywołane konfliktem za wschodnią granicą to dziś jest na poziomie ok. 10% niższym niż przed 24. lutego 2022 roku.

Jak to przekłada się na rentowność w sytuacji, gdy kontrakty budowlane mają raczej charakter długoterminowy?

Dobrze, że inwestorzy państwowi mają obowiązek waloryzowania umów. Klauzule waloryzacyjne zostały w dużej mierze wynegocjowane od nowa. Prekursorem takiego podejścia była GDDKiA, która zmieniła stawkę z 5 do 10%. Oczywiście ceny wzrosły de facto 20-25%, więc nadal pozostaje luka, niemniej sytuacja w jakimś stopniu uległa korzystnej dla nas zmianie w prosty i szybki sposób. Wcześniej zamawiający mówili, że trzeba negocjować kontrakt po kontrakcie – jednak ich bardzo duża liczba powodowałaby trudności. Po decyzji GDDKiA również inni zamawiający zaczęli wykazywać więcej zrozumienia. Rozmowy z inwestorami prywatnymi, lepiej liczącymi pieniądze, są trudniejsze – ale również z nimi stopniowo dochodzimy do porozumienia.

To, że bezprecedensowe okoliczności takie jak wojna, zmieniły systemowo nastawienie zamawiających potwierdza też najnowszy ,,Raport o sporach budowlanych 2022” przygotowany na podstawie badań ankietowych firm z branży. Autorzy jednoznacznie wskazują, że z jednej strony to wzrost kosztów stał się liderem w rankingu przyczyn powstawania sporów, a z drugiej strony zwiększyła się gotowość do szukania polubownych rozwiązań. Całkowicie zgadzam się z autorami, którzy jako kluczowe elementy najbardziej efektywnej drogi do zapewnienia bezpiecznej kontynuacji projektów wymienili zmiany regulacji, uwzględnianie rekomendacji branżowych, czy wzorów umów promujących kompromis i konstruktywne rozwiązywanie sporów.

Jakie dalsze zmiany powinny nastąpić w zakresie waloryzacji?

Prowadzimy różne, trudne rozmowy. W zamawiających publicznych mamy rzeczywistych partnerów. Pojawiające się nowe modele kontraktowe w większym stopniu zawierają mechanizmy waloryzacji. Być może wcześniej zabrakło nam wszystkim wyobraźni, by założyć, że potrzebna może się okazać aż tak duża waloryzacja. Wskaźnik 5%, wprowadzony w 2018 r., był wówczas dużym krokiem naprzód, uwzględniając fakt, żewcześniej w ogóle nie było klauzul waloryzacyjnych.

Gdybyśmy zdjęli górną granicę waloryzacji średnia jej wartość wynosiłaby ok. 20%. Rozmawiamy z GDDKiA i innymi inwestorami, dla których taka decyzja wiązałaby się jednak z poważnymi wydatkami. To duży dylemat, szczególnie, że nic nie zapowiada, by dziś na rynku europejskim ceny mogły spaść. Konflikt z Chinami może natomiast jeszcze bardziej pogłębić problem.

Jak inflacja globalnie przekłada się na działanie branży budowlanej?

W wycenach naszych kontraktów – w większości długoterminowych – musimy brać ją pod uwagę. Jako znaczący kontrahent możemy czasami uzyskiwać lepsze ceny – trudno jednak rozmawiać nam teraz o kontraktach długoterminowych na dostawy Nasi dostawcy, widząc ogromną nieprzewidywalność, nie chcą zawierać umów na dłużej niż rok. Wpływa to wprost na naszą kalkulację ryzyk. Ceny wprawdzie na razie jeszcze nie rosną – ale wynika to głównie z mniejszej liczby przetargów. Zaostrza to również walkę konkurencyjną.

Czy niedawne podpisanie umowy na prefinansowanie przedsięwzięć z KPO poprawiło sytuację?

PORR nie ma w portfelu ani jednego kontraktu, który miałby być finansowany z unijnego Funduszu Odbudowy.

Jak przedstawia się portfel zamówień w poszczególnych segmentach?

Nasz portfel jest zdywersyfikowany, choć w szczegółach nie wszystko wygląda tak optymistycznie. Przykładowo w branży kolejowej kontraktów do pozyskania jest coraz mniej. W przetargach, które kończą się aukcją, ceny schodzą na tyle nisko, że w zasadzie nie widzę szans na wygraną firmy, która zachowuje się przewidywalnie i odpowiedzialnie, a taką właśnie jest PORR. Rośnie za to portfel zamówień typowo kubaturowych, którymi chcemy zrównoważyć kontrakty infrastrukturalne. Mamy w tym obszarze zamówienia na następne mniej więcej półtora roku.

O jakiej skali wartości mówimy?

W ubiegłym roku nasz przerób wyniósł 3,75 mld zł. Tyle samo mamy dziś zaplanowane na najbliższe półtora roku do dwóch lat. Dwie trzecie tej kwoty to inwestycje infrastrukturalne – na które składają się drogi, koleje i tunele, a także inne obiekty infrastruktury towarzyszącej. To także śluzy, które realizujemy dla Wód Polskich, oraz hydrotechnika morska – wykonujemy dla Urzędu Morskiego kilka projektów na wybrzeżu.

Waloryzacji na kolei w zasadzie nie było...

Na początku roku dostaliśmy kilka aneksów waloryzacyjnych. Jesteśmy w trakcie ich podpisywania. Zamawiający w końcu przyznał, że istnieje taka potrzeba. Odbywa się to według analogicznego modelu jak w GDDKiA. Cieszę się z tych pierwszych oznak w zmianie podejścia.

Czy problem z waloryzacją występował także w hydrotechnice?

Nie. Nie mieliśmy wielu kontraktów z Wodami Polskimi – ale te, które były, negocjowaliśmy każdy z osobna. Bardziej obawialiśmy się tego, że umowa w umowie na przebudowę jednej ze śluz w ogóle nie było klauzuli waloryzacyjnej. Jednak w końcu udało się też wynegocjować odpowiednie rozwiązania. Wszyscy rozumieli, że bez tego rozwiązania inwestycji nie udałoby się zakończyć.

Zamawiający nauczyli się już chyba, że lepiej dopłacić, niż szukać nowego wykonawcy.

Mamy za sobą okresowe podsumowanie wszystkich kontraktów dla GDDKiA. Również odniosłem po nim wrażenie, że inwestor postępuje odpowiedzialnie i dojrzale: stara się zamykać kontrakty jak najszybciej, bo wie, że będzie to mimo wszystko tańsze, niż procesowanie się. To duża zmiana w porównaniu z niedawnymi latami, w których GDDKiA odsyłała wykonawców do sądu. Zamawiający wyciągają wnioski z doświadczenia. Chętniej sięgają też – między innymi – po komisje rozjemcze. Potwierdza to też przywołany przeze mnie wcześniej Raport.

Czy w segmencie kubaturowym dominuje budownictwo mieszkaniowe?

Nie. Zajmujemy się obecnie głównie projektami data centre, infrastrukturąę medyczną i wojskową, a także hotelami i pensjonatami, najczęściej – w kurortach. Nasze typowe produkty w postaci hoteli miejskich przestały się na razie sprzedawać. Wykonujemy też budynki biurowe – mimo upowszechnienia pracy zdalnej rynek biurowy nadal ma się dobrze: jest wciąż wiele lokalizacji, w których inwestorzy chcą je budować, licząc na późniejszą sprzedaż. Niestety, przy braku zainteresowania część z nich zaczyna grać na zwołkę, uciekają w znajdowanie na siłę „nieusuwalnych” usterek, by przesunąć w czasie odbiór budynku.

Co warto podkreślić, nasz przerób kubatury był w ubiegłym roku rekordowy. W tym roku będzie pewnie podobnie lub trochę lepiej. Niezależnie od globalnych trendów rynkowych radzimy więc sobie całkiem dobrze.

Jakie są perspektywy na najbliższe lata?

Jeśli wierzyć w informacje w niektórych mediach – będzie to nieprzerwane pasmo sukcesów. Myślę jednak, że deklaracje te – zwłaszcza przed wyborami – są na wyrost. Największy boom inwestycyjny już za nami. Nowych inwestycji będzie nieco mniej. Po wielu latach dobrej koniunktury trzeba więc nauczyć się żyć trochę inaczej, skromniej.

Czy PORR poważnie traktuje program inwestycyjny CPK?

Nie podpisaliśmy umowy ramowej, ale jesteśmy otwarci na udział w realizacji inwestycji. Rozpoczęły się prace projektowe. Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się pierwsze przetargi.

Jakich inwestycji najbardziej spodziewa się firma?

Mam nadzieję na coraz większą liczbę inwestycji przemysłowych powiązanej z już wybudowaną infrastrukturą transportową. Przecież w końcu taki jest jeden z celów jej budowy. Równocześnie jestem trochę zaniepokojony sytuacją bliskości konfliktu – niektórych inwestorów może ona skłaniać do wstrzymywania decyzji o rozwijaniu się w Polsce, która przecież wciąż jest bardzo atrakcyjnym rynkiem.

Rozpoczęły się też inwestycje finansowane przez MON...

Bierzemy udział w realizacji dwóch z nich. Jesteśmy członkami konsorcjów z firmami specjalistycznymi. Nie chciałbym jednak mówić o szczegółach. Uważam ten segment za przyszłościowy: inwestycje muszą zostać zrealizowane, by można było serwisować i utrzymywać nowy sprzęt wojskowy. Na to pieniądze muszą się znaleźć. To wszystko dobrze rokuje.

Czy wykonawcy w tych postępowaniach są wybierani w oparciu o Prawo Zamówień Publicznych?

Stosowane zasady są pochodną PZP, a w zasadzie jego hybrydą. Jest kilku wewnętrznych inwestorów, których procedury nie są tożsame. Najważniejsze rozwiązania z zakresu prawa zamówień publicznych obowiązują.

Czy od wykonawców inwestycji wojskowych wymaga się specjalnych certyfikatów?

W dużej mierze tak. Zamawiający informuje otwarcie, że pewien zakres prac muszą wykonać podmioty certyfikowane. Każdy podwykonawca musi zostać zaakceptowany przez inwestora, podobnie zresztą jak w przypadku inwestycji realizowanych dla GDDKiA.

Na początku poprzedniego roku przeprowadzono konsultacje na temat certyfikacji firm budowlanych na polskim rynku w ogóle. Według zapowiedzi w 2023 r. miały wejść w życie odpowiednie przepisy. Jak rozwija się ten temat?

Wydaje się, że temat certyfikacji ucichł. Byłem ostrożnym entuzjastą tego pomysłu. Znam kraje, w których takie rozwiązanie działa bardzo dobrze. Za przykład może posłużyć choćby Portugalia. Podmioty wchodzące na rynek w tym kraju otrzymują indeks 1, a żeby awansować na kolejne poziomy (aż do 10) i móc wykonywać coraz większe inwestycje, muszą wykonać określoną liczbę zadań i otrzymać odpowiednie certyfikaty. Ważne jednak, by wypracowany system odpowiadał wszystkim standardom. Mogłoby to uchronić nasz rynek przed wejściem zupełnie nowych, egzotycznych podmiotów, które nagle zaczną wygrywać wszystkie przetargi bardzo niskimi cenami. Jednak do tego potrzeba woli politycznej.

Czy chodzi przede wszystkim o firmy chińskie?

Jakiś czas temu wiele mówiło się o planach przejmowania polskich spółek przez Chińczyków. Teraz ten temat zniknął. Nie wiem, czy rozwiązania zastosowane u nas będą tak restrykcyjne, jak np. w państwach bałtyckich. Chiny są jednak obecnie w opozycji do naszego obozu.

Co do firm z innych krajów poza UE – nie mam nic przeciwko współpracy z nimi, o ile są to dobrzy fachowcy. Jedną z kluczowych inwestycji, czyli tunel pod cieśniną Świną realizujemy obecnie w konsorcjum z tureckim Gulermakiem. Współpraca układa się bardzo dobrze.

Czy zainteresowanie PORR inwestycjami w energetykę wzrosło?

Jest to branża, w której działamy stale. Traktujemy ją jednak jako niszę, a nie podstawową działalność. Jesteśmy obecni w wielu miejscach. Budujemy np. spalarnię w Rzeszowie i elementy systemu energetycznego w Świnoujściu. Chcemy utrzymać tę obecność, ale nie planujemy, by ta nisza stała się dominującą częścią naszej działalności.

Jakie plany ma PORR na rok 2023?

Przewidujemy podobny przerób i podobny wynik jak w 2022 r. Cały nasz przepis na sukces to dywersyfikacja. Chcemy mieć zróżnicowaną paletę klientów – zarówno prywatnych, jak i publicznych, reprezentujących różne branże. Chcemy mieć kontrakty małe i duże, tak by wzajemnie się one równoważyły. Nie chcemy być zależni w całości od jednego inwestora.

Polskie firmy w każdej sytuacji znajdą modus operandi i będą dalej działać. Również z problemem dostaw branża sobie poradziła. Zawsze jednak odbywa się to jakimś kosztem. Uważam, że czasy prosperity są już za nami: takiej podaży przetargowej, jak dwa lata temu, już nie będzie.

Podziel się z innymi:

facebookLogolinkedInLogolinkedInLogoemailLogowykopLogogooglePlusLogo
Zobacz też

 

ŚLEDŹ NAS NA:
Zapisz się do newslettera:
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: ul. Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: ul. Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: ul. Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.
Śledź nasze wiadomości:
Zapisz się do newslettera:
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: ul. Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: ul. Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: ul. Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.

współpraca

 Rynek Kolejowy Rynek Lotniczy Transport Publiczny ZDG TOR
© ZDG TOR Sp. z o.o. | BM5