ZUE z optymizmem patrzy na rynek inwestycji miejskich, na którym planuje pozyskiwać kolejne zlecenia. Widzi także dobre perspektywy na rynku kolejowym, gdzie mają być realizowane duże inwestycje. Tu jednak jest jedno ważne zastrzeżenie – zaplanowane przetargi muszą być ogłaszane jak najszybciej, w innym przypadku, będzie się zaostrzała walka cenowa, co nie będzie służyło ani inwestycjom, ani ich wykonawcom.
ZUE na koniec roku 2020 miała w portfelu zleceń 1,5 mld zł. Choć ambicje firmy są wyższe (cel to 2 mld zł), to w ocenie jej szefa, jest to wystarczający poziom, by pracować, bez konieczności agresywnej walki o kolejne zlecenia.
Obecnie ZUE, nie rezygnując z udziału w rynku kolejowym, patrzy głównie w stronę infrastruktury miejskiej. Ten obszar firma ocenia jako najbardziej perspektywiczny.
Miasta inwestują
– Ilość postępowań w drogach miejskich jest satysfakcjonująca, przetargów jest sporo i w większości z nich spółka bierze udział – stwierdza Wiesław Nowak, prezes ZUE. Zaznacza, że na tym rynku przetargi inwestycje realizowane są głównie w formule „buduj”, a czas ich realizacji jest zwykle krótszy niż rok. Dodatkowo jest pole do zwiększenia obecności w zakresie usług utrzymaniowych w miastach. – W tym roku pozyskaliśmy długoletni kontrakt tego typu we Wrocławiu, przy którym będziemy mogli wykorzystać nasze ponad 18-letnie doświadczenie zdobyte podczas utrzymania infrastruktury tramwajowej w Krakowie – mówi Wiesław Nowak.
Prezes ZUE nie podziela opinii o tym, by samorządy, z powodu braku środków, wycofywały się z ważnych inwestycji. – Znamy przypadki mniejszych zadań, które zostały odwołane, ale w zdecydowanej większości to, co samorządy planowały, jest ogłoszone – mówił podczas konferencji poświęconej wynikom finansowym prezes firmy specjalizującej się m.in. w inwestycjach tramwajowych.
Plany kolejowe dobre, ale realizacja musi przyśpieszyć
Dobre perspektywy są też na rynku kolejowym, na którym ZUE chce być nadal obecna. – PKP PLK planuje do końca bieżącego roku ogłosić przetargi o wartości miedzy 15 a 17 mld zł – mówi Wiesław Nowak. Problem w tym, że na razie widać osłabienie w tym obszarze. W trakcie procedowania jest niewiele zadań, a przy tym są to zadania o niewielkiej wartości. – Na ten moment jesteśmy w lekkim dołku – stwierdza prezes ZUE dodając, że planowane na ten rok przetargi kolejowe najpewniej ruszą dopiero w drugiej połowie, jeśli nie pod koniec roku.
Brak dopływu nowych zleceń przekłada się natomiast na agresywną walkę cenową. – Konkurencja jest znacznie większa niż gdyby te przetragi były ogłaszane regularnie – zauważa przedstawicel branży. Prezes ZUE odcina się od próby oceny ryzyka, jakie niosą ze sobą oferty składane przez konkurencję, stwierdza jedynie: – My byśmy sobie nie poradzili z tak niskimi cenami w niektórych przetargach. W naszej ocenie ceny w przetargach kolejowych są na poziomie bardzo niskim.
Aukcja jak poker
Sytuacji nie poprawiają dogrywki w postaci aukcji elektronicznych. W branży zyskały one miano „dorzynek”. – Aukcja wciąga, jest jak poker – porównuje Wiesław Nowak sytuację, w której ostateczne ceny są wynikiem licytacji „kto da mniej”.
– Jedyne co może uspokoić sytuację na rynku, to jak najszybsze uruchomienie przetargów, które PKP PLK zapowiedziała do ogłoszenia w tym roku – ocenia prezes ZUE. – Jeżeli te przetargi byłyby ogłaszane przynajmniej od połowy tego roku, to sytuacja nie byłaby tak tragiczna. Jeśli się przedłuży, to jest możliwy scenariusz jak w latach 2016-2017 – ocenia prezes ZUE nawiązując do sytuacji, w której firmy głodne nowych zleceń wygrywały przetargi po cenach, które nie zawsze umożliwiały rzetelną realizację. – My mamy tę komfortową sytuację, że mamy co robić w czasie oczekiwania na zlecenia – dodaje.