Niewypełnienie przez polski rząd warunków stawianych przez Komisję Europejską wstrzymuje nie tylko pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Unia nie wypłaci nam również środków w ramach polityki spójności. Bez pieniędzy zostają więc (na razie?) regiony – przestrzega dziennik Rzeczpospolita.
„Bruksela wstrzymuje praktycznie wszystkie fundusze dla Polski, dopóki nie naprawimy sądownictwa” –
wskazuje dziennik. Wielokrotnie pisaliśmy, że z powodu niewykonania wyroku TSUE w kwestii reformy sądownictwa Polska do tej pory nie otrzymała (i nadal nie może otrzymać) żadnych pieniędzy w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Przypomnijmy, Unia domagała się likwidacji Izby Dyscyplinarnej (ta została zlikwidowana) oraz przywrócenia do pracy odsuniętych w wyniku działania Izby sędziów. Izba została zlikwidowana, ale pozostałe warunki nie zostały spełnione. Tym samym nasz kraj nie może otrzymać 24 mld euro w formie dotacji na odbudowę gospodarki po pandemii ani 12 mld euro pożyczek także w ramach KPO.
Problem dotyczy jednak także funduszy polityki spójności – w sumie ponad 75 mld euro dotacji w budżecie na lata 2021–2027 – alarmuje Rzeczpospolita. Do tej pory otrzymaliśmy tylko zaliczki dla czterech programów, dla których zakończyły się negocjacje. To jednak – jak pisze „Rz” zaledwie 1-1,5 proc. całej oczekiwanej sumy. Kwota ta pokryje jedynie koszty pracy urzędników zaangażowanych w obsługę programu. „Komisja Europejska potwierdza, że na razie nie będzie płaciła rachunków za realizowane inwestycje” – czytamy w Rzeczpospolitej. Brak oczekiwanych przez UE zmian w zakresie sadownictwa powoduje także, że zagrożone są programy regionalne.
– Całkowite wstrzymanie funduszy UE dla Polski byłoby katastrofą dla sektora budownictwa i tysięcy firm. Bez środków UE nie ruszy większość inwestycji infrastrukturalnych, które odpowiadają za ok. 50 proc. krajowej produkcji budowlanej – napisał na Twitterze Damian Kaźmierczak, ekspert Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Dla inwestycji infrastrukturalnych fundusze unijne to istotne źródło finansowania – tak na poziomie krajowym, jak i regionalnym.
– Nawet nie chcę sobie wyobrażać tak czarnego scenariusza dla Polski – mówi Adrian Furgalsk, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Podkreśla, że od 2004 roku Polska jest trwale największym beneficjentem funduszy europejskich. – Korzyści płynące z udziału naszego kraju we wspólnym rynku przekraczają średniorocznie 40 mld euro. Programy POIiŚ (obecnie FEnIKS), z którego finansowane są wydatki infrastrukturalne czy taborowe pozostają największymi pod względem wartości w historii UE. W tym roku ponad połowę polskiego PKB uzyskamy dzięki środkom unijnym właśnie – wylicza Adrian Furgalski.
Wskazuje także na ogromną rolę, jaką unijne środki odgrywają w rozwoju naszego kraju. – . Każda Polka i Polak widzą dookoła siebie jakiego dzięki funduszom dokonaliśmy skoku cywilizacyjnego. Blisko 800 mld zł jakie przypadają nam w ramach wszystkich źródeł finansowania nie da się niczym załatwić – mówi dobitnie prezes ZDG TOR. Adrian Furgalski nie godzi się także na deprecjonowanie znaczenia tych środków przez rządzących. – Już przy KPO opowiadanie, że to nie są wielkie pieniądze dla Polski było głupotą. Skoro tak niewiele znaczą to, dlaczego kolej wstrzymuje przetargi na modernizację linii z braku środków unijnych? Dlaczego tak „małych kwot” nie zastąpiliśmy już dawno środkami krajowymi, których nam podobno nie brakuje? – pyta.