Na początku lipca Sejm uchwalił tzw. ustawę 2.0, która reformuje szkolnictwo wyższe w Polsce. Nowa regulacja oczekuje jeszcze na prace w Senacie. Gdy zyska ostateczny kształt i podpis prezydenta, minister nauki i szkolnictwa wyższego wyda rozporządzenie, w którym określi nowy podział dyscyplin naukowych. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w szykowanym nowym podziale może zabraknąć miejsca dla transportu.
Takie informacje dotyczące przygotowywanej w MNiSW klasyfikacji dziedzin i dyscyplin naukowych zaniepokoiły środowisko naukowe związane z tym obszarem. Przedstawiciele nauki zwracają uwagę, że ewentualny podział tak obszernej i w gruncie rzeczy interdyscyplinarnej dziedziny badań jaką jest transport między inne dyscypliny przerwie dorobek naukowy i pracę zespołów badawczych, które na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat funkcjonowały na związanych z transportem wydziałach uczelni technicznych.
Jaki może być podział?
Jeśli ziściłby się negatywny scenariusz, transport mógłby być włączony do inżynierii lądowej. – Inżynieria lądowa zajmuje się sprawami związanymi z budownictwem, z konstrukcjami, które służą transportowi, budową dróg, czy wiaduktów. Transport to szerszy obszar, zawierający sprawy związane z organizacją transportu, ze sterowaniem ruchem w transporcie kolejowym czy lotniczym – zwraca uwagę prof. dr hab. Andrzej Chudzikiewicz z Wydziału Transportu Politechniki Warszawskiej, przewodniczący Rady Naukowej Instytutu Kolejnictwa. – Tego w inżynierii lądowej nie ma – dodaje.
Konsekwencją ewentualnej likwidacji transportu jako osobnej dziedziny naukowej będzie więc rozbicie działających przez lata zespołów badawczych. W inżynierii lądowej nie mieści się np. grupa naukowców zajmująca się logistyką transportu kolejowego. W dyskusjach pojawiają się pomysły, że można by taki zespół umieścić na wydziałach zajmujących się np. administracją czy zarządzaniem, ale od razu rodzą się kolejne pytania. Co z zespołami, które pracują nad sprawami ruchu w transporcie kolejowym , drogowym czy lotniczym? Trafią na wydziały elektroniczne lub informatyczne? – A co z zespołami zajmującymi się telekomunikacją w transporcie? – dodaje kolejne pytanie prof. Andrzej Chudzikiewicz. – Te zespoły zostaną rozczłonkowane – stwierdza profesor i dodaje, że likwidacja dyscypliny naukowej zagraża też kształceniu na kierunkach związanych z transportem. – Osoby, które dzisiaj kształcą w różnych specjalnościach na kierunku transport zostaną rozparcelowane po innych wydziałach, nowych, na dziś jeszcze nie wiemy jakich – przestrzega profesor. Skutki tego procesu mogą być trudno odwracalne w sytuacji, gdy osoby dziś związane z transportem przeprofilują się i zwiążą z innymi obszarami. – Nie da się tego naprawić w ciągu dwóch, czy czterech lat – mówi profesor.
Zagrożenie dla wyzwań rozwojowych
Z transportem wiążą się też obszary , których rozwój jest uważany za priorytetowy, jak choćby elektromobilność . – Oczywiście może ona być rozwijana na wydziale elektroniki czy nauk elektrycznych, ale elektromobilność to nie tylko budowa pojazdu, to budowa całej infrastruktury, która będzie obsługiwała te pojazdy, a na tych wydziałach już nie będzie specjalistów, którzy mogliby pracować koncepcyjnie nad infrastrukturą, która powinna być rozwijana równolegle – zauważa prof. Andrzej Chudzikiewicz.
Podobny problem dotyczy zresztą transportu publicznego, w tym miejskiego i mobilności w ogóle.
Piłka jeszcze w grze
Na razie nie powstał jeszcze projekt rozporządzenia w ostatecznym kształcie, bo ostatecznego kształtu nie nabrała jeszcze sama ustawa o szkolnictwie wyższym, która da podstawę prawną, by dokonać nowej klasyfikacji dyscyplin naukowych. Czy transport ocaleje?
Środowisko naukowe związane z dyscypliną transport apeluje o to, by do wykazu proponowanych dyscyplin włączyć dyscyplinę inżynieria transportu lub transport i elektromobilność w naukach inżynieryjnych i technicznych. Na tym etapie jest to jeszcze możliwe.
Trzeba pamiętać, że transport to także ważna gałąź gospodarki. Do tej pory miała ona silne wsparcie ze strony nauki. Likwidacja dyscypliny naukowej nie tylko zaprzepaści dorobek naukowy, ale także pogorszy – tak jakościowo, jak i ilościowo – poziom zaopatrzenia gospodarki w inżynierów transportu. – W przypadku kolejnictwa, pogłębi to istniejącą w tym obszarze przepaść pokoleniową – przestrzega przedstawiciel politechniki warszawskiej i Instytutu kolejnictwa.