Lotnisko w Szymanach partycypuje w kosztach połączeń linii Sprint Air, dopłacając do nich wówczas, gdy są deficytowe. Efekty odczuwają pasażerowie, płacąc mniej za bilety. Jak ustalił serwis „Fly4free.pl” dopłaty mogą się wkrótce skończyć. Lotnisko chce utrzymać połączenia, ale na innych warunkach.
Obecnie Sprint Air realizuje z Szyman połączenia do Krakowa, Wrocławia i Berlina. W zimowej siatce połączeń trasy te miałyby zostać utrzymane, jednak lotnisko domaga się zmiany warunków umowy. Leszek Krawczyk, prezes lotniska w Szymanach w rozmowie z serwisem „Fly4free.pl” przyznał, że port wysłał do Sprint Aira ofertę, w której zaznaczył iż chce utrzymywać połączenia i w zamian zaoferować duże zniżki na wszelkich opłatach lotniskowych. Dopłacania do deficytowych tras jednak nie będzie, co oznacza, że Sprint Air może podnieść ceny biletów (by zacząć zarabiać na lataniu), bądź zrezygnować z połączeń w ogóle.
Przewoźnik póki co nie chce komentować sytuacji na lotnisku w Szymanach. Najmłodsze lotnisko w Polsce póki co na rynku radzi sobie całkiem nieźle. Udało mu się już praktycznie zrealizować cel na cały bieżący rok, jakim było przewiezienie 30 tys. pasażerów. Do końca roku z portu ma skorzystać przynajmniej 40 tys. osób. Dobre wyniki pasażerskie to przede wszystkim zasługa linii Wizz Air, który od końca czerwca obsługuje trzy połączenia w tygodniu do Londynu. Od listopada na tej samej trasie ma latać Ryanair.
Wielką niewiadomą okazują się też inne połączenia linii Sprint Air realizowane z Radomia. Choć statystyki pokazują, że port radzi sobie dobrze (we wrześniu obsłużono tu 1030 pasażerów), sytuacja nie jest do końca stabilna. Sprint Air nie ogłosił wciąż bowiem zimowego rozkładu lotów, choć sezon rozpoczyna się wraz z końcem bieżącego miesiąca. Z nieoficjalnych informacji serwisu „Fly4free.pl” wynika, że z siatki połączeń ma zostać wykasowana trasa do Berlina, zdecydowanie najgorsza destynacja przewoźnika z lotniska w Radomiu.