System odcinkowego pomiaru prędkości w Kaliszu kosztował ok. 21 mln zł, a żaden kierowca przekraczający prędkość nie zostanie dzięki niemu ukarany – podaje „tvn24.pl”. – System nie działa i w obecnych uregulowaniach prawnych pewnie w ogóle nie zafunkcjonuje – mówi wiceprezydent Kalisza, Piotr Kościelny.
Z założenia sprzęt miał rejestrować czas w jakim dany samochód przejedzie konkretny odcinek i wyliczać średnią prędkość pojazdu. Na tej podstawie miały być wyciągane konsekwencje od kierowców, którzy przekroczyli dopuszczalną prędkość. Jednak w Kaliszu na razie do tego nie dojdzie. Firma, która montowała bramki, najpierw ustawiła je zbyt blisko siebie, później okazało się, że użyte kamery nie posiadają homologacji.
Kolejnym problemem jest to, że z końcem roku straż miejska, która miała obsługiwać system, straci uprawnienia do pomiaru prędkości. Nie wiadomo co się dalej stanie z urządzeniami do odcinkowego pomiaru prędkości. Wart 21 mln system jest własnością gminy jednak władze miasta z pytaniami odsyłają do Inspekcji Transportu Drogowego, która jednak nie jest zbyt chętna do przejęcia wadliwej infrastruktury.
– Jeżeli dopiero po bardzo żmudnej, dokładnej analizie okazałoby się, że rzeczywiście te urządzenia będzie można przejąć, to wtedy potencjalnie możemy taką decyzję podjąć – wyjaśnia Łukasz Majchrzak z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Taki kłopot ma nie tylko Kalisz. Sytuacja powtarza się w wielu polskich miastach. Odcinkowy pomiar prędkości w miastach, które zainwestowały w niego będzie służył jedynie do prowadzenia statystyk. Tymczasem ITD sama tworzy ogólnopolski system. Wytypowane zostało 29 odcinków, gdzie urządzenia mają zostać zamontowane.
Cały tekst
Zapraszamy na III Kongres Infrastruktury Polskiej, który odbędzie się 8 października 2015 roku w Łodzi. W tym roku wśród poruszanych tematów znajdzie się między innymi rola funduszy prywatnych w budownictwie infrastrukturalnym oraz kwestia relacji między członkami procesu inwestycyjnego.
Więcej informacji o Kongresie znajdziesz tutaj.