– To nie jest najłatwiejszy projekt, ale jednocześnie nie jest to powód, byśmy z niego rezygnowali – mówi o budowie Elektrowni Turów, cytowany przez „Rzeczpospolitą”, Marek Woszczyk, prezes PGE. Spółka stanęła przed koniecznością zmiany kosztorysu, ze względu na wchodzące w życie unijne wymogi środowiskowe.
Realizowana przez konsorcjum firm Mitsubishi Hitachi Power Systems Europe GmbH, Budimex i Tecnicas Reunidas, Elektrownia Turów musi spełnić restrykcyjne wymogi środowiskowe, nakładane przez Unię Europejską.
Władze PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, inwestora projektu, przyznają, że zmiana projektu na tym etapie nie jest łatwa. Jednocześnie zapowiadają, że spółka nie odejdzie od stanowiska budowy nowego bloku w Turowie. – To nie jest najłatwiejszy projekt, ale nie jest to powód, byśmy z niego rezygnowali – mówi,
cytowany przez „Rzeczpospolitą”, Marek Woszczyk, prezes PGE.
Problem zauważają także przedstawiciele Budimeksu, członka konsorcjum wykonawczego inwestycji. Spółka złożyła już zamawiającemu propozycję nowego rozwiązania technicznego i obecnie oczekuje na decyzje PGE w tej sprawie. Niestety, niemożliwym jest w tym momencie określenie, kiedy konkretnie nowe prawo unijne wejdzie w życie.
– Przypuszczamy, że przepisy zaczną obowiązywać od 2020-2021 roku. Oznacza to, że świeżo oddany do użytkowania blok w Turowie będzie musiał od razu zostać zmodernizowany. Nasz projekt początkowy nie zakładał bowiem takiego poziomu zaostrzeń emisji – tłumaczy Piotr Świecki, dyrektor ds. energetyki w firmie Budimex.
Nie wiadomo również na ten moment na jaką kwotę opiewać będzie nowy budżet i o ile należy ją zwiększyć. Wiadomo jedynie, że rozbudowanie elektrowni jeszcze w fazie realizacji będzie znacznie tańsze od modernizacji już gotowego obiektu.
Budowa została częściowo wstrzymana, ale pomniejsze prace trwają dalej. – Udało nam się do tej pory zrobić wykop – informuje Piotr Świecki, dyrektor ds. energetyki w firmie Budimex.