Pomimo długiej przerwy spowodowanej remontem drogi startowej, w Poznaniu udało się w 2015 roku obsłużyć więcej pasażerów, niż rok wcześniej, a wynik sięgnął 1,5 mln osób. I choć mówimy o wzroście sięgającym 3,8 proc., widać też coraz wyraźniejszą przepaść między konkurencyjnym jeszcze do niedawna portem we Wrocławiu.
Choć statystyki w Poznaniu rosną, nie da się nie zauważyć, że rosną znacznie wolniej, niż we Wrocławiu, który do niedawna obsługiwał podobny wolumen pasażerów, co poznańska Ławica. Wystarczy sięgnąć po statystyki z 2010 roku, by zauważyć, że różnica ta była jeszcze wówczas dużo mniejsza (Wrocław: 1,6 tys. pasażerów, Poznań: 1,4 tys. pasażerów) niż obecnie. I choć od tego czasu minęło już pięć lat, z roku na rok przepaść między Poznaniem a Wrocławiem rosła, by ostatecznie sięgnąć 820 tys. pasażerów obsłużonych w ciągu roku (na korzyść Wrocławia).
Wydaje się, że nadrobienie zaległości może być dla Poznania trudne. Tym bardziej, że na horyzoncie nie ma zapowiedzi uruchomienia spektakularnych połączeń z miasta, a sama siatka wrocławskiego portu robi tu sporą konkurencję. Poznań, w kwestii lotniskowej pozostaje ostatnim milionowym portem lotniczym w Polsce.
Ubiegły rok w Poznaniu stał pod znakiem remontu drogi startowej. Niewątpliwie była to najważniejsza inwestycja 2015 roku, konieczna ze względu na stopniowe wyczerpywanie się zdolności przenoszenia obciążenia, czyli spadek nośności pasa. Całość pochłonęła 50,5 mln zł i trwała dziewięć miesięcy (w tym trzy tygodnie z wyłączeniem portu z ruchu).
W maju udało się tu również zbazować drugi samolot linii Wizz Air. Wydarzenie to było tożsame ze zwiększeniem operowania przewoźnika na trasie do Londynu, Doncaster/Sheffield, Sztokholmu oraz Oslo, a także uruchomieniem połączeń do Malmo, oraz Mediolanu-Bergamo.