„Ja w projekt lotniska w Radomiu nie wierzę, ale trzymam kciuki za powodzenie” - to zdanie, które napisał na swoim blogu Dariusz Wójcik, przewodniczący rady miejskiej i szef Prawa i Sprawiedliwości w Radomiu, wywołało burzę. Jak się bowiem okazuje, poglądy można zmieniać jak rękawiczki, w zależności od pogody.
Właściwie do końca ubiegłego roku stanowisko Wójcika w sprawie lotniska było jedno – że warto. O tym, jak wielką nadzieją jest ta inwestycja dla Radomia, wspominał choćby na swoim blogu we wpisie z 23 lipca 2014 roku. Jego radykalna zmiana zdania może więc zaskakiwać. W ostatniej wypowiedzi dla „Echa Dnia” był już dużo mniej entuzjastyczny: „Prezydent kontynuował rozpoczęte wiele lat temu prace nad uruchomieniem lotniska. Decyzje o jego tworzeniu zapadły przecież dawno temu. Ale ja mam prawo mieć inne zdanie. Uważam, że natychmiast powinno się znaleźć inwestora dla lotniska. To jest przedsięwzięcie biznesowe”.
Sam przewodniczący rady miejskiej jest zaskoczony tak dużym zainteresowaniem ze strony mediów jego opinią w sprawie radomskiego portu. Na swoim blogu postanowił on poinformować, że tematyce radomskiego lotniska wkrótce będzie poświęcona sesja Rady Miejskiej. Wójcik planuje na niej wyjaśnić ze szczegółami, o co dokładnie chodzi z tą „niewiarą”.
A jest w co nie wierzyć, bądź przynajmniej mieć wątpliwości, skoro lotnisko operacyjnie gotowe do przyjmowania samolotów od 29 maja ubiegłego roku, tychże maszyn nie obsługuje. Na drodze stała przez pewien czas budowa radiolatarni DVOR/DME, która planowo miała zostać uruchomiona wraz zresztą infrastruktury. To jednak nie udało się Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, która radiolatarnię uruchomiła dopiero pod koniec ubiegłego roku. Teraz radiolatarnia jednak stoi, a o połączeniach nadal cisza.
Służby prasowe lotniska obiecują, że operacje lotnicze w ruchu regularnym rozpoczną się już za kilka miesięcy, wiosną 2015 roku. Zgodnie z Master Planem lotniska, utworzonym w 2009 roku, rok 2015 radomski port powinien zakończyć jednak z wynikiem około 370 tys. pasażerów. Już dziś wiadomo, że liczba ta jest wysoce nieosiągalna. Wciąż bowiem nie słychać jakichkolwiek deklaracji ze strony linii Przedstawiciele portu nie chcą zdradzać szczegółów rozmów, które prowadzone są z przewoźnikami.
- Ogłoszenie siatki połączeń pozostaje w rękach przewoźników, dlatego Port Lotniczy Radom nie będzie przedwcześnie o tym informował, ale z pewnością będą to bardzo atrakcyjne destynacje z punktu widzenia naszych pasażerów – przekonuje Orzeł.
Lotnisko uruchomione w maju, mimo iż formalnie nieczynne dla pasażerów, zatrudnia obecnie ok. 100 osób. W większości są to pracownicy Straży Ochrony Lotniska, Lotniskowej Straży Pożarnej, oraz pionu operacyjnego i technicznego. Nie wiadomo, ile kosztuje utrzymanie portu, z którego nikt nie lata. - Sprawy finansowe będą ujęte w przyszłorocznym sprawozdaniu finansowym, dostępnym w Monitorze Polskim – kwituje Orzeł.