Spóła zarządzająca radomskim lotniskiem otrzyma kolejne pieniądze od miasta, by utrzymać swoją działalność. Ta jednak ostatnio opiera się bardziej na działalności turystycznej, niż transportowej. Lotnisko, które formalnie do przyjmowania samolotów gotowe jest od połowy ubiegłego roku, zamiast obsługiwać pasażerów, obsługuje bowiem lotniskowe wycieczki, które mogą w ten sposób zapoznać się np. z pracą sokolnika.
Radomskie lotnisko na utrzymanie swojej działalności otrzyma od miasta 3 mln zł. W spółce zatrudnionych jest ponad 140 osób, część z nich pracuje na pół etatu. W ubiegłym roku na tzw. zorganizowanie granicy państwa na lotnisku firma wydała 3,7 mln zł. Teraz czeka na ich zwrot od wojewody mazowieckiego.
Pożyczka, którą lotnisko zaciągnie od miasta, ma być, zgodnie z obietnicami jego przedstawicieli – krótkotrwała. Ma ona pozwolić spółce na utrzymanie bieżącej działalności do momentu wyemitowania akcji i objęcia ich przez zewnętrznego inwestora, którego poszukiwania wciąż trwają. Chodzi o akcje warte 70 mln zł, które gmina miałaby po jakimś czasie odkupić.
Gmina pozyskanie pieniądze ma spłacać przez 15 lat. Nie wszystkich takie rozwiązanie satysfakcjonuje, choć władze lotniska bronią się, że wszelkie kwestie finansowe i kolejne etapy rozwoju lotniska wynikają z masterplanu. Tego samego, według którego Port Lotniczy Radom w 2015 roku powinien obsłużyć 370 tys. pasażerów.
Zgodnie z obietnicami służb prasowych lotniska, pierwsze samoloty pasażerskie mają się tu pojawić już wiosną. Do tego czasu lotnisko szuka innych sposobów zarabiania pieniędzy: zachęca do organizowania na jego terenie spotkań biznesowych, konferencji czy organizowania wycieczek.