Z lotniska w Radomiu można już polecieć nie tylko do Rygi, ale również do Pragi. Dziś (18 września) wystartowały stąd pierwsze połączenia do czeskiej stolicy. Jeśli będą się cieszyły tak samo znikomym zainteresowaniem jak loty Air Baltic, port może czekać niewesoła przyszłość.
Z połączeń do Rygi korzysta bowiem znikoma liczba pasażerów, sięgająca w porywach do kilku osób. Zdarzają się też odwołania poszczególnych rejsów, co dodatkowo utrudnia budowanie wizerunku stabilnego portu, z którego podróż biznesowa dla lokalnych przedsiębiorców byłaby bardziej atrakcyjna, niż z warszawskiego lotniska Chopina. To zresztą jego bezpośrednie sąsiedztwo – jak wskazują eksperci – nie wróży dobrze radomskiemu lotnisku.
O samych odwołaniach rejsów lotnisko pisze tak: „Port Lotniczy Radom jako lotnisko użytku publicznego udostępnia swoją infrastrukturę i służby każdemu zainteresowanemu podmiotowi. Natomiast suwerenną sprawą przewoźników jest realizacja połączeń według własnych zasad marketingowych i ekonomicznych, oczywiście w ramach zawartych z zarządzającym lotniskiem umów”.
Władze portu deklarują też swoją nieustanną gotowość do obsługi pasażerów i statków powietrznych, oraz zapewniają, że wciąż trwają intensywne prace zmierzające do pozyskania nowych przewoźników. O przyszłości radomskiego portu do końca roku ma zdecydować prezydent i rada miasta. Chcą najpierw sprawdzić, jak lotnisko funkcjonuje i czy ma jakieś perspektywy, a następnie podjąć decyzje dotyczące jego przyszłości.
Dostosowanie radomskiego lotniska do potrzeb cywilnych kosztowało 75 mln zł. Spółka zarządzająca portem zatrudnia obecnie 140 osób.