Rozwiązano spółkę Port Lotniczy Koszalin

Spółka powstała m.in. po to, by reaktywować koszalińskie lotnisko. Plany były ambitne – miasto fudnusze na budowę lotniska planowało pozyskać z UE – chodziło o 35,9 mln zł dotacji. Za tę kwotę w 2015 roku miała ruszyć budowa portu obsługującego regularne połączenia z Warszawą turbośmigłowymi samolotami. Między stolicą a Koszalinem miały się odbywać dwa loty dziennie. W 2017 roku do siatki planowano dołączyć połączenia z Krakowem (jeden raz dziennie), oraz z Wrocławiem, Poznaniem i Lublinem (3 razy w tygodniu). W pierwszym roku koszaliński port miał obsłużyć 42 tys. pasażerów. W 2039 roku miało być ich już 314 tys. Z planów zrezygnowano, gdy w 2014 roku wydana została negatywna opinia przedstawicieli Inicjatywy Jaspers. Spółka Port Lotniczy Koszalin nadal jednak działała.

Jej utrzymanie kosztowało miasto średnio kilka tysięcy złotych rocznie. W 2014 roku – 1,5 tys. zł. W ciągu blisko 10 lat działania spółka dwukrotnie wypłaciła również jednorazowe wynagrodzenie dla prezesa, w łącznej wysokości 8 tys. zł. W sumie koszty jej działania oszacowano na ponad 43 tys. zł.

Spółka była odpowiedzialna m.in. za przygotowanie studium wykonalności portu lotniczego. W sumie dokumentacja aplikacyjna inwestycji kosztowała 1,6 mln zł. Jak zapewniają władze miasta, spółki nie rozwiązano od razu po otrzymaniu negatywnej opinii od specjalistów z Jaspers, bo mogła ona okazać się przydatna w nowej perspektywie unijnej.

Roczne utrzymanie lotniska w Zegrzu Pomorskim kosztuje obecnie około 200 tys. zł. Wykorzystywane jest sezonowo – wówczas lądują na nim nawet 3-4 prywatne samoloty dziennie. Z portu korzysta również Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Ponadto z infrastruktury lotniska korzystają aerokluby i automobilklub.