Jedną z przyczyn trudnej sytuacji firm z branży budowlanej może być niesprawiedliwy podział ryzyka inwestycyjnego – przekonywał podczas konferencji „Infrastruktura Polska i Budownictwo” radca prawny z Kancelarii Dentons Piotr Staniszewski. Jak dodał, wzorując się na lepiej rozwiniętych krajach europejskich, Polska powinna wprowadzić do Kodeksu Cywilnego dodatkowe regulacje dotyczące standardów umów o roboty budowlane.
Tematem wystąpienia przedstawiciela kancelarii była możliwość uspokojenia napięć widocznych na rynku wykonawców w branży budowlanej poprzez narzędzia prawne. – System prawny to naczynia połączone. Bezpieczeństwo prawno-finansowe tworzy się na styku różnych ustaw. Niektóre rozwiązania korzystne w jednej ze sfer mogą wywoływać nieprzewidziane przez legislatora skutki w innej dziedzinie prawa. Za przykład może posłużyć odwrócony VAT lub likwidacja kwartalnego rozliczenia tego podatku, korzystna z punktu widzenia finansów państwa, lecz naruszająca płynność finansową po stronie wykonawców – zwrócił uwagę na wstępie.
Władze powinny dawać dobry przykład
W dalszej części wystąpienia radca poruszył temat niewielkiego zakresu, w jakim polskie prawo reguluje kształt umowy o wykonanie robót budowlanych. – Poświęcona takim umowom część Kodeksu Cywilnego składa się z niewielu artykułów. Duża część ich zapisów jest poświęcona gwarancji zapłaty, która i tak nie jest najczęstszym środkiem prawnym wykorzystywanym w ramach kontraktów budowlanych. Jest to system bardzo liberalny i z założenia pozostawiający wiele bardzo brutalnej grze rynkowej – ocenił prawnik. Jak dodał, w wielu innych krajach, np. w Niemczech, bardziej rozpowszechnione są takie kontrakty, w których ryzyko jest w większym stopniu rozłożone między generalnego wykonawcę a podwykonawców oraz inwestora, a dodatkowo – kontrolowane przez państwo.
Zdaniem Staniszewskiego tego rodzaju dobre praktyki niekoniecznie muszą być narzucane jako obowiązek. Skuteczną metodą ich promocji może być ich rozpowszechniane np. poprzez stosowanie w sektorze publicznym. – Rozkład ryzyka wynika więc nie tylko z gry rynkowej, mocno uzależnionej od cyklu koniunkturalnego, czynników związanych z gospodarką światową, a także od pewnej inercji. Państwo ma środki, by być arbitrem i pokazywać pewne rozwiązania, w tym preferowany model rozkładu ryzyka. Nie zawsze powinno to być oddawane w stu procentach grze rynkowej – uznał radca.
Czy przywracać ogólne warunki umów?
– W polskim systemie prawnym istniały ogólne warunki umów, które zostały jednak usunięte z Kodeksu Cywilnego w latach 90. – przypomniał prelegent. Jak dodał, historia rynku budowlanego w Polsce pokazuje, że wykonawcy potrafili masowo upadać w okresach, gdy na rynek trafiały ogromne pieniądze (jak w latach 2011-2012). – Biorąc to pod uwagę, wydaje mi się, że jeśli chcemy tworzyć zrównoważony rozwój, powinniśmy skorzystać ze wzorców sprawdzonych na świecie. Być może należałoby podjąć prace w kierunku ustandaryzowania przynajmniej najważniejszych warunków umów o roboty budowlane – wyraził przekonanie. Choć sposób prowadzenia inwestycji drogowych różni się od kolejowych czy od budowania obiektów kubaturowych, a ponadto każdy pojedynczy projekt ma inną specyfikę, można – zdaniem prawnika – zawrzeć w przepisach pewne podstawy, jeśli chodzi o rozkład ryzyka.
Ogromnym wyzwaniem, w ocenie Staniszewskiego, jest też uporządkowanie procedury cywilnej i umożliwienie sprawnej windykacji należności. – Podmiot, który jest wierzycielem, powinien mieć możliwość odzyskania kwoty należnej w realnym czasie. Z doświadczeń naszych sąsiadów wynika, że da się stworzyć taki system – stwierdził mówca.