– Projekt tzw. ustawy odległościowej jest do tego stopnia szkodliwy – zarówno dla dalszego rozwoju energetyki wiatrowej, jak i dla już eksploatowanych farm wiatrowych, ale także dla budżetu państwa oraz dotkniętych nim gmin – że trudno sobie wyobrazić jego wejście w życie w niezmienionym kształcie – mówi Wojciech Sztuba, partner zarządzający TPA Horwath.
Niedawno branżą OZE wstrząsnęła wieść o nowym projekcie ustawy odległościowej, tzw. „antywiatrakowej”. Zwolennicy energii wiatrowej podnieśli larum, gdyż projekt nie daje żadnych szans na rozwój energetyki wiatrowej w Polsce; więcej nawet – może zahamować rozwój inwestycji. Projekt zakłada bowiem ustalenie sztywnej, minimalnej odległości turbin wiatrowych od zabudowań na poziomie 10-krotności wysokości całej instalacji.
W polskich warunkach oznacza to praktyce wstrzymanie rozwoju farm wiatrowych – apeluje międzynarodowa organizacja TPA Horwath, która jako kolejna, po Konfederacji Lewiatan i Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej skrytykowała projekt ustawy odległościowej.
Zagrożona branża, inwestycje, miejsca pracy
Jeśli inwestycje w moce wiatrowe będą musiały ustąpić miejsca innym technologiom, automatycznie wzrosną koszty produkcji energii. Energia elektryczna, którą w ramach nowego systemu aukcyjnego dla OZE mogłyby wyprodukować farmy wiatrowe, będzie musiała zostać zastąpiona przede wszystkim przez produkcję z instalacji wykorzystujących biomasę, biogaz oraz z elektrowni słonecznych. Spowoduje to, że średni długoterminowy koszt energii elektrycznej z wyżej wymienionych technologii (ang. Levelised Cost of Energy - LCOE) będzie o ok. 60 zł wyższy (za każdą megawatogodzinę) niż mógłby być przy zastosowaniu elektrowni wiatrowych. Zwiększony koszt produkcji energii (średnio z 340 zł/MWh aż do 400 zł/MWh) najbardziej obciąży konsumentów i przedsiębiorców.
TPA Horwath zwraca również uwagę na problem zastępowania obecnie działających elektrowni wiatrowych nowymi mocami. Zablokowanie dalszych inwestycji sprawi, że produkcja zielonej energii, która miałaby być wytwarzana przez nowe farmy wiatrowe, będzie musiała zostać wygenerowana przez inne źródła odnawialne. Z szacunków TPA Horwath wynika jednak, że koszt zastąpienia instalacji wiatrowych nowymi mocami w pozostałych technologiach OZE będzie stopniowo wzrastał i w 2042 roku sięgnie 2,6 mld zł, które trzeba będzie dopłacić dodatkowo każdego roku, gdyż inne technologie OZE produkują energię drożej niż energetyka wiatrowa.
– Projekt tzw. ustawy odległościowej jest do tego stopnia szkodliwy – zarówno dla dalszego rozwoju energetyki wiatrowej, jak i dla już eksploatowanych farm wiatrowych, ale także dla budżetu państwa oraz dotkniętych nim gmin – że trudno sobie wyobrazić jego wejście w życie w niezmienionym kształcie. Zgodnie z wymogami racjonalnej legislacji, realizacja celów w rodzaju stworzenia dodatkowej przestrzeni do rozwoju innych technologii OZE czy modyfikacji miksu wytwórczego w stronę bardziej stabilnych źródeł energii, powinna być prowadzona w sposób możliwie nieinwazyjny. Tymczasem projekt ustawy rażąco narusza prawa nabyte deweloperów, inwestorów, rolników i jednostek samorządowych. Jego przyjęcie bardzo źle wpłynie na ocenę konkurencyjności inwestycyjnej naszego kraju – mówi Wojciech Sztuba, partner zarządzający TPA Horwath.
Według analityków, brak inwestycji w nowe moce wiatrowe spowoduje również ubytek prawie 14 tys. tymczasowych i stałych miejsc pracy w latach 2017-2020. Utratę kolejnych tysięcy miejsc pracy spowoduje natomiast brak zastępowania starszych instalacji wiatrowych nowymi.
Instytucje krytykują
W zmianę obecnego kształtu ustawy wierzy Krzysztof Cetnarski, prezes PSEW. Podkreśla on, że regulacja została już skrytykowana przez organy państwowe i instytucje zagraniczne. – Poselski projekt ustawy czeka na rozpatrzenie przez Radę Ministrów. Bardzo krytycznie odniosło się już do niego Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a wcześniej także Biuro Analiz Sejmowych i Sąd Najwyższy. Pojawiają się też sygnały, że duże zaniepokojenie projektem wyraził dyrektoriat ds. energii Komisji Europejskiej. Projekt był także omawiany podczas niedawnego spotkania premierów Polski i Danii, a obawy o rozwój energetyki wiatrowej w Polsce mogą zaszkodzić staraniom polskich władz o poparcie polityczne Danii dla projektu gazociągu Baltic Pipe – mówi prezes PSEW.