Prezydent Kielc Wojciech Lubawski chce przekonać rząd do budowy w Obicach Centralnego Portu Lotniczego, bądź w innym wariancie – przesiadkowego hubu. Zgodnie z wczorajszymi zapowiedziami, dziś na ręce ministra Kwiecińskiego (wiceministra rozwoju) zostanie złożony raport o potencjale rozwojowym lotniska pod Kielcami.
Marzenie o wysokich lotach w Kielcach nie ustaje od przynajmniej 10 lat. Warto przypomnieć, że w latach 2006-2007 projekt budowy lotniska w Obicach poparł rząd premiera Jarosława Kczyńskiego, który przekazał 10 mln zł na wykup gruntów pod planowaną inwestycję. Przedstawiciele Kielc są przekonani, że postawienie na budowę w tym miejscu hubu bądź Centralnego Portu Lotniczego (dla którego lokalizację do tej pory rozpatrywano między Łodzią a Warszawą) jest jedynym sposobem, bo lotnisko pod Kielcami faktycznie powstało.
„Dzisiaj dwa największe miasta to Warszawa i Kraków. Port powinien powstać pomiędzy tymi dwoma miastami, jest potrzebny również funkcjonującym tam lotniskom. Przy budowaniu dzisiaj szybkiej kolei, dostęp do Krakowa (z Kielc - PAP) w ciągu pół godziny, a do Warszawy – w ciągu godziny, nie jest jakąś fanaberią czy nierealną rzeczą. Naszym zdaniem bardzo dobrą lokalizacją są Obice” – podkreślił Lubawski podczas wczorajszej konferencji prasowej.
Przy czym dla Lubawskiego Port Centralny jest bardziej nazwą, niż funkcją. W rzeczywistości chodzi bowiem o port przesiadkowy, w którym lądowałyby samoloty z całego świata. Swój pomysł uzasadnił przykładem z Monachium. Mimo, że większy od monachijskiego jest port we Frankfurcie, to największy ruch pasażerski odbywa się właśnie tam.
Póki co miasto wydało około 30 mln zł na wykup około 630 ha gruntów pod budowę lotniska – to blisko 90 proc. nieruchomości, jakie planowano wykupić na potrzeby budowy portu regionalnego. Brakujące 50 ha to grunty o nieuregulowanym stanie prawnym.
Zdaniem Lubawskiego podnoszony przez ekspertów argument, jakoby Obice były źle skomunikowane zresztą regionu, nie ma uzasadnienia. Autostrady z regionie brak, ale prezydent Kielc twierdzi, że wystarczą drogi dwujezdniowe oraz dostosowanie kolei do dużych prędkości. Dzięki temu z Kielc do Warszawy można by było dojechać w ciągu godziny, a z Krakowa nawet o połowę mniej. Jednocześnie władze Kielc podkreślają, że projekt trzeba póki co traktować w kategorii marzeń.