Wśród zapowiedzi i pomysłów jakie przedstawił nowy Dyrektor Naczelny PPL pojawiła się jedna, która mogła umknąć uwadze zwłaszcza szerszej publiczności. Dotyczy ona kwestii wycofywania się Przedsiębiorstwa z lotnisk regionalnych. A właściwie wycofania się z wycofywania.
Zapowiedź taką złożył w połowie 2015 roku poprzedni dyrektor Michał Kaczmarzyk. Deklaracja ta wzbudziła spore zamieszanie i była szeroko komentowana, najczęściej niezbyt przychylnie. Obecna dyrekcja proces ten przynajmniej „zaparkowała”.
Z gospodarczego punktu widzenia PPL pomysł nie był zły. Małe lotniska regionalne jadące na stratach stanowią obciążenie dla przedsiębiorstwa a pożytek z nich w sumie niewielki. W kontekście celów jakie były postawione przed dyrektorem Kaczmarzykiem, to jest radykalnej poprawy efektywności PPL, pomysł wydawał się logiczny i do szybkiego wprowadzenia.
Jak zatem odczytywać tą zmianę frontu? Dyrektor Szpikowski twierdzi że na transport lotniczy należy patrzeć w szerszym kontekście, a nie tylko jego wycinek (choćby największy!) jakim jest PPL. Racja, że akurat transport lotniczy i infrastruktura lotniskowa to taki stwór o którego trzeba dbać aby rozwijał się w sposób zrównoważony jako całość. Zakładam zatem, że Ministerstwo przestawiło „wajchę” i chce traktować PPL jako narzędzie realizowania polityki wobec sektora lotniczego, czy szerzej polityki transportowej Państwa. Czy się to komuś podoba czy nie dobre narzędzie jest pod ręką i właściciel może je wykorzystać tak jak chce.
Jest tylko pewne „ale”. Taka polityka musi być! Powinna powstać bez zbędnej zwłoki. W przeciwnym wypadku PPL zostanie z obciążającymi go „aktywami”, co może mieć wpływ na rozwój naszego okna na świat jakim jest PL Chopin. A jego „polityczne” działania będą wystawione na szarpanie ze strony lokalnych grup interesów, polityków, samorządowców jeśli nie będą miały oparcia w dokumencie odpowiedniej rangi.