– Porty w Gdańsku i Gdyni przestały być małymi lokalnymi portami w Europie, a stały się miejscem, gdzie warto robić interesy – ocenił Michał Wykowski, dyrektor oddziału Unifeeder A/S w Polsce. Rozmowę z Wykowskim zamieścił magazyn „Namiary na Morze i Handel”.
Przedstawiciel Unifeeder twierdzi, że w portach Dalekiego Wschodu, Polska zaczęła być postrzegana jako kraj, gdzie warto inwestować, stąd też, zgodnie ze słowami Wykowskiego, wzrasta ranga zwłaszcza portów w Gdańsku i Gdyni. Wykowski odniósł się też do informacji z rynku armatorów o zwiększeniu skali fuzji pomiędzy poszczególnymi przedsiębiorstwami zajmującymi się transportem morskim.
– Nie uważam, aby alianse armatorów oceanicznych były zagrożeniem dla rynku feederowego [małe statki rozwożące ładunki pomiędzy największymi portami, do których zawijają statki oceaniczne, a portami o znaczeniu bardziej regionalnym – red.]. Stają się raczej dużym impulsem do tego, aby konteneryzacja w Polsce jeszcze bardziej się rozwijała – uważa Wykowski.
Jako przykład, Wykowski
w rozmowie z „NnMiH” podał serwis oceaniczny Maersk Line do Gdańska. Przed jego pojawieniem się obroty wszystkich terminali polskich były znacznie mniejsze. Uwidocznił się co prawda niepokój, że jeśli wejdzie serwis bezpośredni, to pozostali armatorzy zaczną tracić udziały w rynku, ale w jego opinii efekt jest zupełnie odwrotny.
Z kolei szansą dla rynku feederowego, szczególnie na Bałtyku, mogą stać się – jak uważa Wykowski – terminale kontenerowe budowane w ramach inwestycji Maasvlakte 2 w Rotterdamie. Port ten nie ma ograniczeń nawigacyjnych, jak np. porty belgijskie czy niemieckie, co oznacza, że może przyjmować największe kontenerowce na świecie z pełnym ładunkiem. Wykowski w rozmowie z „NnMiH” zwrócił uwagę, że patrząc z tej perspektywy, warto zastanowić się, czy armatorzy oceaniczni będą się decydowali na zawinięcia na Bałtyk z ograniczonym ładunkiem, czy też wykorzystają Rotterdam, skąd kontenery będą transportowane dalej feederami.
W ostatnim czasie pojawiła się informacja, że Maersk Line i MSC zwiążą się umową 10-letnią współpracą, którą określa się mianem „Aliansu 2M”, współpracę zamierzają też nawiązać Hapag-Lloyd i Compania Sudamericana de Vapores (CSAV). Oprócz tego planowany jest „Alians O3”, w skład którego mają wejść CMA CGM, UASC i CS. Będzie to czwarta grupa na rynku według wielkości floty w aliansie, po Maersk/MSC, CKYHE [COSCO, K-Line, Yang Ming, Hanjin Shipping, i Evergreen – red.] i G6 [Hapag-Lloyd, APL, Hyundai, HMM, MOL, NYK i OOCL – red.]. – „Alians O3” na razie niczego w Polsce nie zmieni, do czasu stworzenia nowych zdolności przeładunkowych dla statków oceanicznych w Gdyni i Gdańsku. Może natomiast spowodować potrzebę zatrudnienia większych statków „dowozowych” na Bałtyk. Dzisiaj tylko CMA CGM je tutaj ma, reszta korzysta z publicznych serwisów. Natomiast Hapag-Lloyd i CSAV to rzeczywiście fuzja. Dla Polski nie będzie to miało znaczenia, z racji niewielkiej roli CSAV na naszym rynku –
mówił w rozmowie z portalem rynekinfrastruktury.pl Krzysztof Szymborski, prezes terminalu kontenerowego BCT Gdynia.