Arek Kowalczyk
Zgodnie z obowiązującymi przepisami nawierzchnia drogi powinna być co 10 lat wymieniana. Przy zachowaniu takiego cyklu remontów uniknąć można sytuacji, że woda przedostaje się przez spękania warstw bitumicznych do niższych warstw konstrukcji drogi. Tym samym spadek temperatury poniżej zera nie powoduje rozsadzanie konstrukcji drogi przez zamarzającą wodę. To najważniejszy powód powstawania ubytków w jezdni w czasie zimy. Niestety wiele odcinków dróg nie było remontowanych przez grubo ponad 10 lat. Poddawane są jedynie bieżącym naprawom.
Ważnym powodem technicznej degradacji dróg jest także niedostosowanie ich konstrukcji do obciążenia ruchem. Samochodów ciężarowych jest dziś daleko więcej niż 30 – 40 lat temu, kiedy drogi były budowane. Co gorsza, wtedy przewidywano, że pojazdy ciężarowe będą miały średnią ładowność ok. 5 T, tymczasem dziś, po tych samych drogach poruszają się pojazdy o masie całkowitej sięgającej 40 t. Do tego coraz mniej towarów przewozi się koleją, a więcej ciężarówkami. Poza tym, nawet gdyby były budowane z myślą o większych obciążeniach, po kilkudziesięciu latach intensywnej eksploatacji, każdy obiekt budowlany, którym przecież jest także droga, ulega technicznej degradacji.
Jak czytamy w komunikacie ZDW Katowice, wniosek z oceny stanu dróg po tegorocznej zimie może być tylko jeden: Owe niemal 300 km dróg wymaga natychmiastowego wyremontowania. Szacunkowe wyliczenia wskazują, że potrzeba na to ok. 1,2 mld złotych. Chodzi bowiem nie tylko o bieżącą naprawę, ale taką przebudowę, by dostosować te odcinki do dzisiejszych standardów technicznych i rzeczywistych obciążeń.
Tymczasem ubytki w jezdniach są doraźnie naprawiane w ramach bieżącego utrzymania dróg, tak by poruszanie się po nich było bezpieczne.