W Polimeksie mówi się o restrukturyzacji, sprzedaży aktywów, zwolnieniach pracowników w ramach optymalizacji. Co pozostanie więc z Polimeksu, gdy wszystko sprzeda, gdy zwolni wielu pracowników, gdy pozbędzie się firm wykonawczych, jak Sefako czy Energomontaż Północ? Sporo długów, niezakończonych kontraktów, może parę kontraktów energetycznych i budynek biurowy w Warszawie.
Raport Polimeksu za 2 kwartał 2012 roku potwierdza właściwie to, o czym wielu mówiło wcześniej: że Polimex ma bardzo poważne straty, nie tylko na kontraktach drogowych. Jest to – jak się zdaje – wynik niefrasobliwej polityki poprzedniego zarządu, który za wszelką cenę brał zamówienia, nie bacząc na ich finansowe podstawy i podejmując decyzje bez rozważenia wszelkich ryzyk. Polimex nie tylko wpadł w pułapkę długoterminowych kontraktów bez przeszacowania wszystkich związanych z tym ryzyk, ale również pociągnął za sobą w tę czarną dziurę wielu mniejszych podwykonawców i dostawców, nie płacąc im za wykonane prace czy dostarczone materiały. Poza niedoszacowaniem ryzyka, wielkim błędem zarządu była niewłaściwa ocena swoich możliwości, zarówno finansowych, jak i technologiczno - wytwórczych. Polimex nie miał ani pieniędzy, ani ludzi i sprzętu, aby podejmować się realizacji tak wielu kontraktów. Ponadto, Polimex to upolityczniona firma, gdzie bardziej brano pod uwagę wszelkie polityczne aspekty niż względy finansowe czy technologiczne. O tym upolitycznieniu firmy świadczą nawet obecne działania władz, mające na celu ratowanie spółki.
Moim zdaniem, obecny raport nie do końca odzwierciedla sytuacje firmy. Kolejne raporty kwartalne pokażą dużo bardziej realną sytuacje, która jest znacznie gorsza, niż się powszechnie sądzi. Kontrakty drogowe są w toku. Jakie będą rzeczywiste straty, można będzie ocenić dopiero po ich zakończeniu (oczywiście, jeżeli Polimex sfinalizuje realizację tych kontraktów). Z naszego własnego doświadczenia, tylko kontrakt na A4 Rzeszów - Jarosław jest niedoszacowany na co najmniej 600 milionów złotych. Podobnie inne, nie tylko drogowe kontrakty, mogą przynieść poważne straty (nawet obecne projekty energetyczne). Nie mówiąc już o możliwych karach za opóźnienia. Na w/w kontrakcie A4 Polimex ma już ponad 1 rok opóźnienia (droga miała być oddana 22 lipca 2012 roku, a osiągnięto dopiero 50% zaawansowania prac). Od 6 miesięcy Polimex powinien był budować A1 ze Strykowa do Tuszyna, a dotąd nie wszedł na budowę. Gdyby dziś GDDKiA podeszła do Polimeksu w podobny, równy sposób, jak do innych firm - to Polimex mógłby już liczyć samych kar pod 500-700 milionów złotych. Ciekawe, dlaczego tego nie czyni? Ale prędzej czy później będzie musiała zająć stanowisko, bo inaczej znajdzie sie nie tylko w ogniu oskarżeń ze strony innych wykonawców, ale można będzie zarzucić kierownictwu GDDKiA narażenie interesów skarbu Państwa (w końcu Polimex to prywatna firma).
Ratowanie Polimeksu - jak głosi prasa - to konwersja długów na akcje, dofinansowanie, w tym ze strony Państwa (prasa podaje, że ARP ma objąć część nowej emisji akcji), sprzedaż aktywów, wreszcie dodatkowa emisja, wejście inwestora. Oczywiście, firma ma apetyt na zaliczki z Opola i Kozienic. Tylko co to zmieni?