Według wyliczeń Polskiego Stowarzyszenia Morskiej Energetyki Wiatrowej Polska będzie mogła pozyskiwać nawet 10 GW z morskiego wiatru, a w 2018 roku Polska będzie miała swoją pierwszą farmę na Bałtyku.
Gajewski zgadza się z wyliczeniami mocy, ale zaznacza: - Uważam, że 10 GW nie jest Polsce potrzebne, ale możemy tę energię sprzedać.
Natomiast przedstawiciel Instytutu Morskiego jest sceptyczny wobec założenia, że w 2018 roku powstanie pierwsza farma wiatrowa w Polsce: - To założenie ambitne i trzymam kciuki za inwestora, żeby mu się udało. Wnioski o pozwolenia na budowę farm wiatrowych dotyczą 2800 MW energii. Z tego, co wiem, spośród złożonych wniosków dotychczas osiem dostało akceptację ministerstwa.
Według Gajewskiego rozwój farm wiatrowych ogranicza brak uregulowań prawnych, czy wręcz brak pomysłu państwa co do morskiej energetyki wiatrowej. Narodowy Plan Działań nie zawiera w tej kwestii żadnych konkretów: - My nadal nie wiemy ile chcemy mieć morskiej energetyki wiatrowej. Mówimy: jest droga, więc najlepiej jak najmniej, a z drugiej strony bez niej nie osiągniemy założeń osiągnięcia do 2020 roku poziomu 15% energii z OZE. Państwo nie ma planu ile energii chce pozyskiwać z morskich farm wiatrowych.
- To państwo powinno wyznaczać kierunki w zakresie rozwoju, ale w Polsce zbyt dużo ministerstw zajmuje się polską energetyką wiatrową – podsumowuje.
W Polsce różne aspekty energetyki odnawialnej podzielone zostały między kompetencje trzech resortów: Ministerstwa Środowiska, Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej i Ministerstwa Gospodarki.