Arek Kowalczyk
- Postulat przeprowadzenia debaty był tylko pretekstem dla grup politycznych. Przesunięcie tego głosowania pokazuje jak duże napięcie polityczne udało się nam wywołać na poziomie sesji plenarnej. Pakiet poprawek PiS/EKR jest poważną alternatywą dla stanowiska lewicy. Opozycja wobec proponowanych zmian w komisji środowiska była bardzo słaba. Dziś widać, że do posłów dociera krytyczny charakter tych restrykcyjnych przepisów nie tylko dla branży wydobywczej, ale także dla budowy dróg czy deweloperów. Zbudowaliśmy duży obóz oporu. Wykorzystamy ten czas na budowanie lepszego kompromisu – komentuje Konrad Szymański, poseł PiS do Parlamentu Europejskiego.
- Wbrew staraniom polskich eurodeputowanych, Parlament Europejski głosami socjalistów, liberałów i części frakcji EPP prawdopodobnie opowie się w środę za takim kształtem dyrektywy (w sprawie oceny skutków wywieranych przez inwestycje na środowisko naturalne), który obejmuje obowiązkiem przeprowadzania oceny oddziaływania na środowisko także fazę poszukiwawczą gazu łupkowego. To znacznie podwyższyłoby jej koszt i skutkować mogłoby jej nieopłacalnością, a na pewno drastycznym obniżeniem atrakcyjności unijnego rynku wydobywczego w porównaniu np. z amerykańskim, czy też z tym, który rozwija się blisko granicy UE na Ukrainie. Takie zapisy dyrektywy nie są uzasadnione także z punktu widzenia ewentualnych zagrożeń środowiskowych bowiem z fazą poszukiwawczą łączy się dużo mniejsze ryzyko niż z fazą wydobywczą, kiedy gaz produkuje się na skalę przemysłową – komentowała Izabela Albrycht.
Polscy europosłowie od kilkunastu miesięcy próbują zablokować lub złagodzić wprowadzane przez komisję obostrzenia. Nowe przepisy oznaczałyby dla firm kosztowne badania i biurokrację, a w efekcie – zmniejszyłyby opłacalność wydobycia gazu łupkowego. Dotychczasowe rozwiązania pozwalają każdemu krajowi Unii na własne uregulowania dotyczące wydobycia gazu z łupków. Skrajnym przykładem jest Francja, która ogłosiła moratorium na poszukiwania.