Arek Kowalczyk
- Pytanie obecnie jest takie: Co robić, kiedy nie wiadomo, co robić? Bo mamy szereg niepewności – po części krajowych, po części europejskich i światowych. Nie wiemy np. co będzie dalej z opłatami za emisje czy co daj będzie z OZE, bo wiadomo, że systemy wsparcia jak taryfy gwarantowane czy certyfikaty się nie sprawdziły. Obydwa systemy są w głębokim kryzysie – powiedział Władysław Mielczarski - Za kilka lat przyjdzie nam zmierzyć się z kwestią gazu ze złóż niekonwencjonalnych. Do tego dochodzi niepewność krajowa. Mieliśmy wdrożyć szereg dyrektyw, co niestety się nie dzieje. Generalna zasada jest więc taka, że jeśli do końca nie wiadomo, co robić, jaka będzie przyszłość, nie należy angażować się w przedsięwzięcia długotrwałe. Czas niepewności, który będzie się klarował w ciągu najbliższych lat, trzeba wykorzystać do wzmocnienia pozycji wewnętrznej. Dlatego, że jeśli sytuacja będzie już jasna, to będziemy konkurencyjni – tłumaczył.
- Patrzymy na polskie firmy jak PGE, Enea czy Tauron, jako na firmy, które funkcjonują od dawna, a przypomnę, że zostały one stworzone 2006 r. w sztuczny sposób, a wstępna konsolidacja trwała kilka lat. Nie znaczy to, że firmy te są dobrze skonsolidowane wewnętrznie. W związku z tym jest teraz okazja, by wzmocnić wewnętrznie te firmy i cały czas monitorować sytuację, aby rozpocząć działania w odpowiednim momencie. I choć nie muszę podejmować decyzji takich, jak np. szef PGE, to gdybym musiał, to również byłbym ostrożny w podejmowaniu dalekosiężnych decyzji – powiedział Mielczarski odnosząc się decyzji o rezygnacji przez Polską Grupę Energetyczną z rozbudowy elektrowni Opole.