Rynek szykuje się na duże inwestycje infrastrukturalne. Po roku ogromnych wzrostów cen i odpływu części pracowników w związku z wybuchem wojny, dziś jednym z największych wyzwań jest logistyka kolejowa. Jak wskazuje w rozmowie z portalem RynekInfrastruktury.pl Cezary Łysenko, członek Zarządu firmy Budimex, priorytetem przez materiałami budowlanymi są dostawy surowców energetycznych, w tym węgla.
RynekInfrastruktury.pl:
Największy publiczny inwestor drogowy – GDDKiA zapowiada ambitne plany inwestycyjne. Na ten rok to ponad 16 mld zł, w kolejnych powyżej 20 mld. Jak to wpłynie na konkurencję na rynku? Czy nie spowoduje niezdrowej rywalizacji np. ze strony podmiotów bez doświadczenia w tym obszarze? Cezary Łysenko, członek Zarządu Budimex SA: Rynek polski jest bardzo atrakcyjny dla firm wykonawczych, ponieważ jest relatywnie duży w porównaniu do innych krajów. Jesteśmy w Europie na trzecim miejscu jeśli chodzi o inwestycje publiczne i drugim rynkiem budowlanym w relacji do PKB, w związku z czym jako kraj przyciągamy wykonawców, którzy szukają przychodów. To naturalny efekt rozwoju kraju.
Spodziewamy się, że na rynku pojawią się nowe podmioty, które będą chciały uczestniczyć w podziale tego tortu. Mam jednak nadzieję, że wypracowane procesy i procedury, które Generalna Dyrekcja, trzeba powiedzieć, z bardzo dobrym skutkiem stosuje od paru lat spowodują, że będą wybierane do realizacji podmioty rzetelne i sprawdzone.
Ostatnio w tym sprawdzaniu nastąpił jednak krok w przeciwnym kierunku. W przetargu dotyczącym S19 Krajowa Izba Odwoławcza nakazała zamawiającemu wycofać się z żądania wyjaśnień od wykonawcy [pisaliśmy o tym TUTAJ].Dla nas było ogromnym zaskoczeniem stanowisko KIO, w którym uznała ona, że weryfikacja wykonawcy nie powinna być aż tak dogłębna. Uważamy, że jeśli ktoś nie ma nic do ukrycia, to transparentnie będzie odpowiadał na wszystkie pytania i złoży najbardziej szczegółowe wyjaśnienia, zgodnie z oczekiwaniami inwestora, szczególnie publicznego. Wiemy, że ta sytuacja zaskoczyła też Generalną Dyrekcję, dlatego też inwestor złożył odwołanie do sądu powszechnego.
Zamawiający publiczny powinien mieć możliwość szczegółowej weryfikacji ofert, zwłaszcza w kontraktach typu zaprojektuj i wybuduj opartych na programach funkcjonalno-użytkowych. One bazują na dotychczasowych doświadczeniach, rozwiązaniach projektowych, wymaganiach normowych, a także na nowych wytycznych i standardach, które minister infrastruktury przywołuje w rozporządzeniu.
Zamawiający ma prawo oczekiwać, że ktoś kto złożył ofertę, przeanalizował dokładnie jego wymagania zarówno pod kątem technicznym, jak i środowiskowym, bo wymagania decyzji środowiskowych i „okienka środowiskowe” także mają bardzo duży wpływ na realizację.
My, mając ugruntowaną pozycję i duże doświadczenie na polskim rynku przygotowujemy się do każdej oferty bardzo rzetelnie. Rozkładamy każdy element na czynniki pierwsze i każdy oddzielnie wyceniamy, sprawdzając realność wykonania. Jeżeli pojawia się konkurencja, która próbuje składać oferty na zasadzie zebrania cen średnich i próby estymacji wartości kontraktu, to nie prowadzi to do niczego dobrego.
Czy tego rodzaju problemy rozwiązałaby certyfikacja wykonawców? Może nie wszystkie problemy by rozwiązała, ale na pewno wiele z nich tak. Zwłaszcza jeśli chodzi o referencje, znajomość rynku, kondycją finansową, czy zasoby ludzkie i sprzętowe.
Jak generalny wykonawca chcielibyśmy konkurować z podmiotami, które angażują uwagę i środki, żeby firma była silna, rzetelna, transparentna a przede wszystkim efektywna wykonawczo. Trudno natomiast konkurować z przedsiębiorstwami, które mają w Polsce tylko przedstawicielstwo i kilka osób z przysłowiowymi teczkami.
Liczymy, że certyfikacja, do której przygotowania trwają, rzeczywiście zafunkcjonuje.
Mamy nadzieję, że to będzie jeszcze w roku 2023, bo już w następnym roku wchodzimy w inwestowanie na poziomie ponad 20 miliardów, a przy takich wydatkach trzeba mieć narzędzie, które pozwoli szybko i sprawnie weryfikować wykonawców.
Gdyby się odnieść do ościennych rynków, to z jakiego kraju rozwiązania w tym zakresie można by wykorzystać? Po części można by zastosować rozwiązania weryfikacyjne chociażby z Czech, gdzie certyfikacją są objęte wszelkie sprawy formalne, związane ze zdolnością do funkcjonowania na rynku. Mówimy tu o zasobach kadrowych, wszelkiego rodzaju rejestrach, czy regulowaniu zobowiązań podatkowych. Jeśli firma jest certyfikowana na rynku czeskim, nie ma obowiązku składania pełnej dokumentacji dotyczącej prawidłowości funkcjonowania. Wykonawca składa tylko ofertę kosztową z rozwiązaniami technicznymi i jest weryfikowany tylko pod kątem dobrego przygotowania oferty. Choć trzeba przyznać, że zarówno w Czechach, jak i w Słowacji proces wyboru wykonawcy jest dużo dłuższy niż w Polsce, czasami trwa to ponad rok.
Ostatni rok w infrastrukturze, z uwagi na ogromny wzrost cen, upłynął pod hasłem waloryzacji. Jak ten mechanizm zadziałał w praktyce? Tak naprawdę ostatni rok to podsumowanie działań GDDKiA z ostatnich czterech lat. O waloryzacji rozmawialiśmy od roku 2018, a w 2019 wszedł wzór koszyka waloryzacyjnego. W 2022 roku to już była tylko praca nad limitem waloryzacji. Podstawa techniczna, czyli wzór do określania zobowiązań waloryzacyjnych został określony wcześniej i dobrze funkcjonował. Problemem stały się niespodziewane wzrosty cen materiałów i oczywiście inflacja.
Ten limit został podniesiony z 5 do 10 proc. Czy to rozwiązało problem?Podniesienie limitu poprawiło sytuację firm na rynku, ale problemu nie rozwiązało. Trzeba pamiętać, że we wzorach waloryzacyjnych Generalnej Dyrekcji wzrostem kosztów dzielimy się z inwestorem pół na pół. Przy inflacji na poziomie kilkunastu procent i wzrostach materiałowych sięgających kilkudziesięciu procent rok do roku limit 5- był niewystarczający. Dzisiaj (przy limicie 10-procentowym – dop. red.) prosimy o kolejne przemyślenie limitu waloryzacji, bo obecne estymacje waloryzacji według ustalonego wzoru są na poziomie 20-25 procent.
Trzeba też pamiętać, że generalni wykonawcy jak Budimex, żeby móc funkcjonować, muszą na bieżąco waloryzować stawki swoim dostawcom i wykonawcom bez oglądania się na to jak wygląda sytuacja z naszym bezpośrednim zamawiającym publicznym.
W GDDKiA udało się jednak wprowadzić wyższe limity indeksacji dla kontraktów zawartych wcześniej. Dlaczego to nie wyszło na kolei i jak to wygląda u innych inwestorów? PKP PLK wciąż pracuje nad tym problemem i dużo czerpie z doświadczeń Generalnej Dyrekcji. Mam nadzieję, że zakończy się to w sposób korzystny dla obu stron. Natomiast u innych inwestorów jest różnie.
Niedawna zmiana przepisów uświadomiła inwestorom, że waloryzacja jest warunkiem koniecznym dla funkcjonowania zdrowego rynku budowlanego, wskazała, że zapisywanie jej w kontraktach jest obowiązkiem. Niemniej nie ma tu jasnych kryteriów i jednego standardu. Zdarza się, że inwestorzy zapisują waloryzację w sposób iluzoryczny, z limitem jednego albo dwóch procent. To nie rozwiązuje problemu żadnej ze stron.
Może barierą jest po prostu brak pieniędzy?Brak pieniędzy to zawsze jest bariera, ale w zamówieniach publicznych szczególnie w aspekcie ustawy o dyscyplinie finansów publicznych trzeba mierzyć siły na zamiary. I tak jak Budimex bardzo konserwatywnie podchodzi nie tylko do wycen, ale i realizacji swoich kontraktów próbując przewidywać wszelkie ryzyka, tak również i zamawiający powinni te ryzyka ujmować w swoich wycenach. Czasami nawet kosztem tego, że zrealizują mniej. Ale zrealizują.
W ostatnich badaniach GUS wzrost kosztów wskazywany jest przez firmy jako jedna z największych barier w prowadzeniu działalności. Przedsiębiorstwa znacznie mniej obawiają się natomiast braku pracowników, co było wskazywane jako duży problem po wybuchu wojny. Czy z tym problemem branża się uporała? Rynek musi się dostosowywać do takich warunków, jakie są. Dzisiaj w budownictwie pracuje o 100 tysięcy mniej pracowników niż jeszcze parę lat temu. Dzieje się tak z różnych powodów: często ze zwykłego komfortu wykonywanego zajęcia, bo praca w budownictwie nie jest zajęciem łatwym. Wykonawcy tacy jak Budimex musieli się dostosować do tych nowych realiów i my dzisiaj bardzo dużo wysiłku wkładamy w unowocześnianie technologii wykonawczych, dużo inwestujemy w nowoczesny sprzęt, który jest bardziej zautomatyzowany i wymaga mniejszego zaangażowania ludzkiego.
Czy dzisiaj na budowach pracują jeszcze pracownicy ze wschodu?Tak oczywiście, że pracują – z Ukrainy, z Białorusi, ale najczęściej są to pracownicy, którzy pracowali tu zanim zaczęła się wojna. Duża część pracowników, zwłaszcza u naszych podwykonawców, wyjechała, żeby bronić swojego kraju. Mamy sygnały, że oni, jak tylko sytuacja na wschodzie się unormuje, z przyjemnością wrócą do pracy w Polsce, a my bardzo chętnie damy im pracę.
Może jednak być tak, że oni po wojnie będą mieli więcej pracy u siebie i nie będą chcieli wracać.
Tego też im życzymy – żeby nie musieli emigrować za chlebem, lecz pracowali u siebie. Wówczas chętnie wesprzemy ich naszym know-how.
Co obecnie Pana zdaniem jest największą barierę w realizacji inwestycji infrastrukturalnych?Największym kłopotem jest logistyka kolejowa. Przewoźnicy kolejowej są obecnie nastawieni na transporty związane z energetyką, z przewozami węgla. Duża część pociągów jest zaangażowana w transporty z Ukrainy do portów na Bałtyku. Jest problem jeśli chodzi o bieżące dostawy materiałowe szczególnie z południa Polski na północ.
Na szczęście Budimex zawsze podchodził konserwatywnie do zapasów magazynowych i my te zapasy mieliśmy, więc kłopoty transportowe nie zaburzyły nam bieżącego funkcjonowania. Dzisiaj natomiast bardzo mocno skupiamy się na tym, żeby zapewnić sobie ciągłość dostaw i w sezonie 2023 pracować bez zakłóceń. Żeby uzupełnić swoje stany magazynowe część transportu przerzuciliśmy z kolei na drogi, ale na dłuższą metę będzie to bardzo trudne.
Widzimy też jak ogromne są wzrosty kosztów na transporcie kolejowym, głównie z powodu cen energii elektrycznej dla przejazdów trakcyjnych. Te wzrosty sięgają 100-200 procent i waloryzacja rekompensuje je w minimalnym stopniu.
Czy to największe wzrosty cen, z jakimi mierzą się firmy budowlane? Ten problem jest zmienny w czasie. Na początku roku największe wzrosty kosztów dotyczyły stali, później to się przeniosło na ceny cementu. W pierwszym półroczu pikował również asfalt, ale dzisiaj nie ma wprawdzie znaczącego spadku, ale widzimy stabilizację. Znaczne wzrosty dotyczą wspomnianego transportu. Dla nas najważniejsze jest, że Budimex odświeżając swój portfel kosztowo i produkcyjnie, czuje się bezpiecznie, bo portfel jest zdrowy.