Budowa odcinka S7 Warszawa – Lesznowola pilnie potrzebna

O S7 trzeba walczyć

Adrian Furgalski, członek zarządu ZDG TOR przypomniał, ze w nowej perspektywie Komisja Europejska stawia na drogi ekspresowe, więc „bój o listę inwestycji będzie zacięty”. – Od lutego 2013 roku trwają prace nad dokumentem implementacyjnym. W tej chwili jego trzecia wersja trafiła do KE w grudniu 2013 roku, a w każdej z nich cały ciąg S7 Warszawa – Kraków jest zaznaczony jako priorytet, a wśród ekspresówek zajmuje trzecie miejsce – wyjaśnił Furgalski.

Dariusz Brzostek, przedstawiciel inicjatywy „Tak dla S7”, która od kilku lat zabiega o budowę drogi ekspresowej na wylocie z Warszawy powiedział, że we wrześniu, gdy premier z ówczesnym ministrem transportu zapowiedzieli budowę Południowej Obwodnicy Warszawy kosztem tras wylotowych ze stolicy, trzeba było na nowo podjąć działania na rzecz powstania tej drogi. Pomysłem na rozwiązanie problemów południowej części aglomeracji warszawskiej ma być budowa 5,9-kilometrowego odcinka drogi S7 do Lesznowoli.

Odcinek poddany analizie zaczyna się na węźle Południowej Obwodnicy Warszawy i kończy na węźle Lesznowola, na przecięciu z drogą wojewódzką nr 721. Dzięki budowie tej części trasy S7 Warszawa – Grójec udałoby się między innymi zmniejszyć natężenie ruchu na odcinku S8 Salomea – Wolica oraz na ulicy Puławskiej, czyli drodze krajowej nr 79.

Wylotówka ważna nie tylko dla Warszawy

Droga ekspresowa S7 jest ważna dla samorządów graniczących na południu z Warszawą. Jednym z nich jest Lesznowola, która już poczyniła przygotowania do powstania tej arterii, między innymi poprzez konsekwentne rezerwowanie terenu pod budowę na swoim obszarze. Budowa S7 mogłaby przyciągnąć do gminy Lesznowola nowych inwestorów, również tych zagranicznych. Co więcej, trasa szybkiego ruchu umożliwiłaby budowę lokalnych układów komunikacyjnych powiązanych z drogą wyższej kategorii.

Andrzej Olbrysz, kierownik Referatu Przygotowania i Realizacji Inwestycji w Urzędzie Gminy Lesznowola nie ukrywał, że bez drogi S7 na południe z Warszawy i bez nowej drogi wojewódzkiej nr 721, rozwój przedmieść Warszawy będzie zagrożony. – Nie można dziś mówić o zintegrowanym rozwoju samorządów i gmin bez udrożnienia układu komunikacyjnego drogowego. Jeśli trasa nr 721 i S7 nie zaczną funkcjonować, nie znajdziemy nowych inwestorów – alarmował Olbrysz w czasie konferencji.

Za budową odcinka S7 z Warszawy do Lesznowoli przemawia między innymi szansa na zmniejszenie prognozowanego wysokiego natężenia ruchu na ulicy Puławskiej i trasie Salomea – Wolica. Łatwiejsze i szybsze byłoby też wyprowadzenie ruchu kołowego z centrum stolicy. Bez tego fragmentu S7 można się spodziewać wzrostu obciążenia ruchem nie tylko trasy S8, ale i drogi wojewódzkiej nr 721 w Lesznowoli.

Co będzie bez S7?

ZDG TOR w opinii dotyczącej zasadności budowy drogi S7 z Warszawy do Lesznowoli alarmował o wzrastającym natężeniu ruchu na DK-7/8 w Warszawie oraz na ulicy Puławskiej w ciągu drogi krajowej nr 79. Bez przedłużenia trasy S7 i braku odcinka do węzła z DW-721, następować będzie też niekorzystne zwiększenie obciążenia odcinka Salomea – Wolica wynoszące od 29 do 33 procent. W 2017 roku prognozuje się średni dobowy ruch na poziomie 120 tys. pojazdów dziennie, o ile nie powstanie żaden odcinek S7 oraz 93 tys. pojazdów dla wariantu zakładającego budowę trasy do Lesznowoli.

Andrzej Brzeziński, ekspert ds. prognozowania ruchu przyznał, że trasa S7 jako jeden z głównych ciągów północ-południe w Polsce, jest ważnym korytarzem, a jednocześnie jednym z najbardziej obciążonych ruchem. – Od połowy lat 90-tych kiedy wykonywane są w Polsce analizy całej sieci, we wszystkich opracowaniach ujawnia się najsilniejsze obciążenie sieci drogowej w rejonie węzła warszawskiego. Mamy świadomość, że tak duży generator ruchu w skali Polski obciąża sieć drogową – powiedział Brzeziński.

Raporty przygotowane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR trafiły dziś (11 lutego) do Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. Autorzy prowadzili też rozmowy w sprawie drogi S7 w warszawskim ratuszu, a następnej kolejności zamierzają rozmawiać z minister Elżbietą Bieńkowską i Lechem Witeckim, szefem GDDKiA.