Rynek Infrastruktury
Skąd wziął się minister Nowak?
Zanim Sławomir Nowak został ministrem, był szefem gabinetu politycznego premiera Donalda Tuska, wiceszefem klubu PO oraz pracownikiem kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego. Teka ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej przypadła mu po wyborach wygranych przez Platformę Obywatelską w 2011 roku. Stanisław Żmijan, poseł PO i przewodniczący sejmowej komisji infrastruktury, przyznaje, że Nowakowi przypadł do zarządzania bardzo trudny resort, jednak ministrowi szybko udało się zagłębić w jego struktury i rozpocząć działanie.
Plusy na kolei
Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, uważa, że dobra ocena należy się decyzji Sławomira Nowaka o przesunięciu w czasie realizacji projektu Kolei Dużych Prędkości. Na pozytywną ocenę działań szefa resortu transportu zasługuje według Stylińskiego także doprowadzenie do zmian kadrowych w grupie PKP oraz jego determinacja w kwestii uporządkowania zmian rozkładów jazdy.
Minister Nowak zdołał rozpocząć restrukturyzację kolei, czego efektem było między innymi wejście PKP Cargo na Giełdę Papierów Wartościowych. Tadeusz Syryjczyk, senior ekspert w ZDG TOR i minister transportu i gospodarki morskiej w rządzie Jerzego Buzka, jako pozytywne aspekty pracy Sławomira Nowaka wymienia zwiększenie dofinansowania PLK w celu obniżenia stawek dostępu do infrastruktury oraz ich dostosowanie do wymogów UE. Zaznacza jednak, że były to nieco spóźnione decyzje.
Minusy na drogach
Organizacje branżowe zarzucają Sławomirowi Nowakowi zbyt słaby nadzór nad inwestycjami drogowymi. Co więcej, zabrakło działań, które umożliwiłyby poprawę fatalnej sytuacji polskich firm wykonawczych. – Zaangażowanie ministra Nowaka w działania pozytywne dla całego rynku budowlanego było znikome – ocenia prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. – Nie prowadził również dialogu z rynkiem budowlanym – dodaje Styliński.
Pod kierownictwem Sławomira Nowaka prowadzono przygotowania do mających odbyć się w Polsce Mistrzostw Euro 2012. Boom inwestycyjny związany z turniejem odbił się czkawką wielu przedsiębiorstwom budowlanym, które do dziś odczuwają negatywne skutki tamtego okresu. Fala upadłości, która zalała rynek, nie zniknęła do dziś, a rozwiązania mające chronić firmy wykonawcze pozostawiają wiele do życzenia.
Ratunkiem dla firm budowlanych stęsknionych za nowymi zleceniami miały być nowe inwestycje drogowe, które Sławomir Nowak zaproponował do realizacji w załącznikach nr 5 i 6 do programu budowy dróg krajowych na lata 2011-2015. Duże zaskoczenie wzbudziła zwłaszcza publikacja listy 12 obwodnic. Dlaczego? Wiele razy przedstawiciele resortu podkreślali, że w przyszłej perspektywie żadnej obwodnicy nie będzie.
Kłopotliwe zegarki
Mimo licznych zarzutów stawianych Nowakowi przez opozycję i przedstawicieli branży budowlanej, przyczyną jego odejścia stał się zegarek, którego minister nie wpisał do oświadczenia majątkowego. Sławomir Nowak zrezygnował ze swojej funkcji po tym jak prokuratura poinformowała o zamiarze skierowania do marszałka sejmu wniosku o uchylenie mu immunitetu w celu postawienia zarzutów za złożenie fałszywych oświadczeń majątkowych (powszechnie znana sprawa drogiego zegarka zatajonego w oświadczeniu).
Jest następca
W środę 20 listopada premier Donald Tusk przedstawił dalsze losy osamotnionego Ministerstwa Transportu. Zostało ono połączone z resortem rozwoju regionalnego, tworząc Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, którym rządzić będzie Elżbieta Bieńkowska. Minister nowego resortu zbiera pozytywne opinie, choć wątpliwości budzi to, czy poradzi sobie z tak dużym zakresem obowiązków.
Przedstawiciele Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa liczą na to, że nowa minister zaprowadzi ład resorcie oraz Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad – Mam głęboką nadzieję, że Elżbieta Bieńkowska będzie znacznie bardziej otwarta na rozmowę z rynkiem i z organizacjami społecznymi, aby wspólnie rozwiązać problemy – mówi prezes PZPB Jan Styliński,
Rafał Bałdys, wiceprezes Związku, zaznacza jednak, że Elżbiecie Bieńkowskiej brakuje czysto fachowego przygotowania pod kątem infrastruktury. Mimo to, pozytywnie należy ocenić jej dobre podejście do inwestycji od strony projektowej.
Według Bogusława Liberadzkiego, posła do Parlamentu Europejskiego, minister Bieńkowska powinna „kompetentnie kreować politykę transportową i politykę morską, umacniać spójny system transportowy osób i rzeczy, troszczyć się o silną pozycję polskich przewoźników w Europie oraz zwartość komunikacyjną państwa”. Życzy on minister infrastruktury i rozwoju sukcesu w tym „superministerstwie”.
Sama Elżbieta Bieńkowska nie ukrywa swoich obaw w związku z nowymi obowiązkami. – Mamy przed sobą ogromną masę pieniędzy. I dwa dość trudne lata kończenia obecnej unijnej perspektywy budżetowej. Mamy już sprecyzowane plany, na co wydawać te pieniądze. A pieniądze, o których mówimy, są nawet większe, niż się spodziewaliśmy. 72 mld zamieniły się na 80 mld, bo przeliczyliśmy je na ceny bieżące. Nie lubię dużych słów, ale chcemy doprowadzić kraj w 2020 roku do takiego stanu, że będzie to kraj zasobny w infrastrukturę. Nie nadmiernie bogaty, jeśli chodzi o lotniska na przykład – powiedziała minister w TOK FM.