– Ciągnące się kilometrami ekrany akustyczne, które polskiego podatnika kosztowały miliardy złotych w wielu przypadkach okazały się być zbędne – mówi w rozmowie z portalem „RynekInfrastruktury.pl” rzecznik prasowy Ministerstwa Środowiska, Paweł Mucha. Czy oznacza to, że obecny szef resortu, Jan Szyszko, który w 2007 roku stworzył przepisy, które zaowocowały wybudowaniem setek kilometrów zbędnych ekranów akustycznych, będzie chciał naprawić swoje błędy?
Kosztowne błędy
W 2007 roku, po objęciu stanowiska ministra infrastruktury, Jan Szyszko wprowadził bardzo restrykcyjne przepisy dotyczące norm hałasu. Swoje decyzje tłumaczył europejskimi regułami. Jednak nie spodziewał się, że zamawiający tak skrupulatnie będą ich przestrzegać. Teraz resort tłumaczy, że ekrany były stawiane na wyrost. – Rozporządzenie o dopuszczalnym poziomie hałasu w środowisku nie we wszystkich przypadkach nakazywało budowanie drogich ekranów akustycznych – informuje nasz Ministerstwo Środowiska.
Jak w 2012 roku podawała „Rzeczpospolita” – złe przepisy sporządzone przez resort środowiska spowodowały, już wtedy, straty o wysokości ok. 1 mld zł. Ich koszt stanowił, przy panujących regulacjach, nawet 25% ceny całej inwestycji. Było tak ze względu na to, że ochrona przed hałasem musiała być stawiana nie tylko na terenach zamieszkanych, ale także wtedy kiedy droga przebiegała przez las czy pole.
Fala krytyki i nowe pomysły
Obecnie wielokilometrowe ochrony dźwiękowe krytykuje samo Ministerstwo Środowiska, a także Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa. – Teraz często buduje się drogę i automatycznie planuje się ekranu akustyczne na dużym jej odcinku. Wiadomo, że są miejsca, w których bez nich ani rusz. Jednak zdarzają się przypadki sporne, gdzie te ekrany są umieszczane ale wcale nie jest to konieczne –
mówi w rozmowie z portalem „RynekInfrastruktury.pl” Jerzy Szmit, wiceminister infrastruktury i budownictwa. Proponowane są nowe pomysły dotyczące decyzji co do uwzględnienia barier akustycznych. – Dobrym pomysłem w tych miejscach byłoby wybudowanie drogi, a dopiero po jakimś czasie dokonanie pomiaru poziomu hałasu i stwierdzenie czy taki ekran jest potrzebny czy też nie – komentuje Jerzy Szmit.
Resor środowiska myśli także o innych, mniej kosztownych, sposobach ochrony przed hałasem terenów leżących przy drogach krajowych. – Jest wiele tańszych metod ograniczania hałasu, jak np. wały ziemne, pasy zieleni. W tym procesie kluczowe jest zapewnienie bezpieczeństwa i komfortu osobom mieszkającym przy drogach oraz racjonalne gospodarowanie środkami publicznymi – komentuje sprawę rzecznik prasowy MŚ.
Rozbiórki nie będzie
Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA, odnosząc się do kwestii przepisów uchwalonych przez ministra Szyszko, mówił portalowi „RynekInfrastruktury.pl”, że GDDKiA realizuje politykę infrastrukturalną zgodnie z obowiązującym prawem. – Jeżeli w danym momencie obowiązywały pewne przepisy prawa mówiące o dopuszczalnych normach hałasu, to inwestor się do nich dostosowuje – wyjaśniał. – Nie przewidujemy jednak demontażu ekranów ze względu na zmianę prawa. Czym innym może być sytuacja chociażby kapitalnego remontu drogi, w ramach której został przewidziany demontaż ekranów. Wówczas możemy poszukać możliwości zaplanowania w harmonogramie prac ponownego montażu już zgodnie z nowymi przepisami – dodawał.