Rynek Infrastruktury
– Z jednej strony jestem przekonany, że dobre biuro projektów, a do takich zaliczam Transprojekt Gdański, poradzi sobie z konkurencją, przecież rozsądni wykonawcy nie wybierają projektantów kierując się wyłącznie kryterium najniższej ceny – mówi dyrektor.
Z drugiej strony, obserwuję niepokojące zjawisko, spowodowane zarówno inwestycjami „projektuj i buduj” jak i „optymalizuj i buduj”. Mianowicie, niektóre firmy wykonawcze przejmują biura projektów lub budują komórki projektowe w swoich strukturach. Na dłuższą metę taki proceder jest niebezpieczny dla Inwestorów – ocenia Marek Rytlewski.
Przyznaje on, że znane są mu przypadki, gdy podobne „twory” będące w całkowitej zależności wobec wykonawcy, składały oferty projektowe absolutnie poniżej kosztów. – W ten sposób niezależny konsulting jest poważnie zagrożony. Zwracam na to uwagę inwestorów, analizujcie Wasze pomysły na realizację dużych kontraktów również pod tym kątem – apeluje dyrektor Transprojektu Gdańskiego.
– Jeżeli chodzi o samą ideę kontraktów „projektuj i buduj” oraz „optymalizuj i buduj” pozostaję konserwatystą, jestem zwolennikiem zasady najpierw projekt, oczywiście zamówiony i odebrany przez profesjonalistów, a potem budowa – mówi Marek Rytlewski.
– Optymalizacja kosztów inwestycji nie powinna polegać na „wrzuceniu kamyka do ogródka wykonawcy” na 8-10 miesięcy przed rozpoczęciem prac. Już wiemy, że tak, jak w wielu cywilizowanych krajach, przygotowanie inwestycji powinno trwać 3-4 razy dłużej niż budowa, w wykorzystaniu tego czasu i we współpracy z kompetentnym Inwestorem (m.in. referaty sprawdzające, opinie naukowe itp.) należy szukać optymalizacji kosztów. Przerzucanie odpowiedzialności i ryzyk jest oczywiście wygodne dla zamawiających ale czy to jest podążanie drogą postępu? – pyta Marek Rytlewski.