Stowarzyszenie: A50 musi być poprowadzona poza aglomeracją

Przypomnijmy: najkorzystniejszy korytarz, którym może być poprowadzona autostrada A50 (południowa część Obwodnicy Aglomeracji Warszawskiej) ma 98 km długości. Na trasie wstępnie planowanych jest 10 węzłów. Spośród czterech analizowanych korytarzy najkorzystniej wypada tzw. korytarz czerwony. – Budowa trasy wokół stolicy jest niezbędna, możemy się tylko zastanawiać, którędy ją poprowadzić – mówił w 2021 r. szef GDDKiA Tomasz Żuchowski.

Urzędnicy zapewniają, że ich celem jest „stworzenie bezpiecznego odcinka trasy, zapewniającego usprawnienie dalekobieżnego ruchu drogowego o adekwatnych prędkościach podróżnych”. Nie wszyscy są jednak zadowoleni, bo zadanie ma się wiązać z wywłaszczeniami.

Sprawa była omawiana na niedawnym posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. przeskalowanych inwestycji publicznych i przymusowych wywłaszczeń. Wieloletnia radna Sejmiku Województwa Mazowieckiego i członkini Stowarzyszenia „Nie Tędy Droga” Jolanta Koczorowska oceniła, że poprowadzenie korytarza czerwonego na terenie gmin Dęby Wielkie, Wiązowna, Otwock i Karczew jest nielogiczne. – W przeszłości planowana była wielka obwodnica dookoła Warszawy w ramach DK50. Skoro można było rozbudować DK17, to można po prostu rozbudować DK50. Mamy korytarz drogowy, który należy poszerzyć, a nie budować zupełnie nowy, który wymaga dużo więcej wysiedleń, niszczenia Mazowieckiego Parku Krajobrazowego czy wycinki drzew – wyliczała.

Odniosła się też do obwodnicy Mińska Mazowieckiego. – Obwodnicę Mińska można zrobić, ale prowadzenie drogi do Warszawy w poprzek aglomeracji warszawskiej jest zupełnie nieuzasadnione. Robienie dodatkowego węzła 5 kilometrów od granicy Warszawy, obok A2 jest nielogiczne – grzmiała.

Koczorowska oceniła, że „skoro ma powstać obwodnica aglomeracji, to należy wybrać wariant poza aglomeracją”. – Ten, który został zastosowany w Wiązownie, przebiega przez teren aglomeracji. Poza tym trzeba wziąć pod uwagę aktualne dane dotyczące planów zagospodarowania i osiedlenia, które nie pochodzą z geoportalu, lecz z gmin. Nie można bazować na danych z 2016 roku, są one nieaktualne i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – oceniła.