sg
Zgodnie z przyjętymi przez Komisję Europejską przepisami opłata w ramach systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (system ETS) obejmuje wszystkie loty, które mają start, międzylądowanie lub lądowanie na terytorium Unii Europejskiej.
Protestowały przeciwko temu Chiny i Stany Zjednoczone, które nie chcą płacić podatku do kasy UE. Także przewoźnicy lotniczy z Europy tracą znacznie na konkurencyjności wobec innych linii lotniczych, ponieważ operują głównie na rynku europejskim, a za każdy kilometr lotu nad przestrzenią europejską pobierana będzie opłata, która z pewnością przełoży się na ceny biletów.
Dla lotnisk, zwłaszcza położonych na peryferiach obszaru UE, podatek może oznaczać spadek operacji lotniczych. Linie lotnicze mogą tak planować trasy lotnicze, aby nie musieć lądować na obszarze Unii i tym samym oszczędzić na opłacie. Takie konsekwencje mogą spotkać polskie porty lotnicze.
Tymczasem, jak podaje Gazeta Wyborcza, Unia Europejska zastanawia się, w jaki sposób wycofać się z włączenia linii lotniczych w obrót emisjami dwutlenku węgla. Delbeke zamierza zasugerować warunkowe zawieszenie części obowiązujących przepisów, na mocy których linie lotnicze miały handlować emisjami do czasu, aż zostanie na świecie wypracowany inny doskonalszy sposób dbałości o środowisko.
– Jesteśmy gotowi zaakceptować takie rozwiązanie – mówił Delbeke. Jego zdaniem byłoby najlepiej, gdyby zostało ono wypracowane w ramach ICAO (Międzynarodowej Organizacji Przewoźników Cywilnych), a czas na to jest do zakończenia tegorocznego lata. W tej sytuacji UE zawiesiła-by wszystkie płatności, jakich domagała się od linii lotniczych do 30 kwietnia 2013 roku. – Sześć miesięcy to wystarczający czas – mówi Delbeke.