- Sądzę, że wybór oferty naszego konkurenta niesie istotne ryzyka dla Enei i Kozienic. I tu chodzi nie tylko o sprawy parametrów techniczych do osiągnięcia jakich zobowiązało się konsorcjum Polimex/Hitachi. Czy bowiem konsorcjum w tym kształcie jest w stanie wykonać taki projekt bez opóźnień, bez problemów? Jak wiadomo, Hitachi Europe ma poważane problemy z blokami w Europie Zachodniej, gdzie były poważne wady i opóźnienia. Inna sprawa to kwestia rzeczywistych referencji wykonania takich bloków. Polimex - Mostostal nigdy takiego bloku, nawet zbliżonego wielkością nie budował, nie mówiąc juz o technologii ultranadkrytycznej. Czy wiec sobie poradzi – zastanawia się Frydrych.
- Inna sprawa, czy konsorcjum udźwignie projekt finansowo. Sytuacja Polimex-Mostostalu jest nadal trudna mimo osiągnięcia porozumienia z wierzycielami. Juz samo zwrócenie sie do banków o wstrzymanie sie z egzekucją należności to w rzeczywistości ogłoszenie niewypłacalności, potwierdzenie tego, że Polimex nie jest w stanie realizować swoich zobowiązań. Przy tak wysokim stopniu zadłużenia, stratach na kontraktach (nie tylko drogowych), karach za opóźnienia ich realizacji lub za zerwanie tych kontraktów trudno jest mówić o realizowaniu nowych kontraktów. Na to trzeba środków finansowych na kapitał obrotowy, potrzeba nowych linii kredytowych na gwarancje dobrego wykonania oraz na zwrot zaliczek. A w przypadku dwóch kontraktów energetycznych to suma ponad 1 miliard zł. Wątpię, czy w chwili obecnej Polimex jest w stanie zaciągnąć dodatkowe kredyty na taką sumę. No chyba że otrzyma poważną pomoc finansową, a o taką pomoc właśnie podobno sie ubiega – mówi portalowi „rynek infrastruktury.pl” Marek Frydrych.
- Mamy takie wrażenie, że trwa ratowanie Polimexu - coś na kształt ukrytej pomocy publicznej. Krucjatę na rzecz ratowania firmy prowadzi bank państwowy, państwowa agencja rozważa możliwość kupna spółek należących do Polimexu. Radykalna i nieprzejednana w swych działaniach GDDKiA, w przypadku Polimexu nie nalicza mu ani kar za opóźnienia, ani nie zrywa nierealizowanych kontraktów a wręcz odwrotnie - przyspiesza płatności, rozpatruje przyczyny opóźnień, itd. Ostatecznym ogniwem takiego łańcucha pomocy byłoby udzielenie kolejnego wielkiego kontraktu energetycznego, który - z założenia będąc poważnym elementem polityki energetycznej państwa - staje sie elementem rozgrywki o uratowanie Polimexu. Nie wiem, czy państwo polskie - w imię ratowania prywatnej spółki – może też podejmować takie ryzyko, oddając jej do realizacji niezmiernie ważne dla polityki energetycznej Polski bloki w Opolu i Kozienicach – mówi Frydrych. - My tą sytuację dokładnie śledzimy, monitorujemy i oczywiście będziemy podejmować działania w oparciu o analizę rozwijającej sie sytuacji - dodaje.
Frydrych podkreśla, że oferta konsorcjum CNEEC jest bardzo korzystna dla Kozienic, jest realna, bowiem oparta na działających już blokach. - Wybierając ofertę naszych konkurentów, właściciel bloku podejmuje - naszym zdaniem - bardzo duże ryzyko – podkreśla. - Oczywiście, trudno nadal polemizować w kwestiach tzw. warunków technicznych, na ile są one realne, a nie podane na wyrost, na ile są one do osiągnięcia itd. Tu staraliśmy się wyjaśnić dość skomplikowane zasady działania bloku energetycznego, ale widocznie nie zrobiliśmy tego w wystarczająco przekonywującym stylu – dodaje.
Czy konsorcjum CNEEC zamierza odwołać się od decyzji KIO? - Czekamy na orzeczenie i chcemy się z nim zapoznać, aby podjąć jakąkolwiek decyzje – informuje Frydrych.