ww
Jak powiedział „Rz” Paweł Nierada, ekspert Instytutu Sobieskiego, metodologia przyjęta przez PIG, który sporządza raport na temat szacowanych zasobów gazu łupkowego w Polsce, jest oparta na analizie danych historycznych z przeprowadzonych już eksploatacji w Stanach Zjednoczonych. Porównuje się, ile surowca udało się wydobyć z największych złóż w stosunku do pierwotnie szacowanych zasobów.
Dane dotyczące Polski, które opublikowała amerykańską Agencję ds. Energii (EIA), podawały, iż możemy mieć 5,3 bln m sześc. gazu łupkowego. Jak czytamy w „Rzeczpospolitej” obejmowały one jedynie szacunki dotyczące zasobów surowca w skale. Dane, które mają być wkrótce opublikowane przez PIG, obejmują już szacunki gazu, który może być wydobyty w sposób komercyjny.
"Żeby tak naprawdę stwierdzić, jakie te zasoby są, musimy przeprowadzić dużą ilość odwiertów, co najmniej kilkadziesiąt, które powinny być przeprowadzane do końca tego roku. Wtedy będziemy mogli powiedzieć precyzyjnie, czy mówimy o ilości 1 czy 2 bln m sześc. (...) Nawet jednak gdyby było to 1 czy 2 bln m sześc., wystarczyłoby nam to na kilkadziesiąt lat naszego zużycia gazu" – powiedział w radiu Tok FM Mikołaj Budzanowski, minister skarbu państwa. Jego zdaniem na przełomie 2014 i 2015 roku "powinno nastąpić pierwsze wydobycie gazu z łupków". "Trudno powiedzieć, czy to będzie pół miliarda, czy 1 mld m sześc. To zależy od zasobności tych skał. Ale myślę, że to cel, który powinien być osiągalny" – powiedział Budzanowski.
Przypomnijmy, że zasoby geologiczne gazu złóż niekonwencjonalnych w Polsce są przedmiotem wspólnych badań państwowej służby geologicznej i amerykańskiej USGS. Po opracowaniu wyników rezultaty współpracy zostaną upublicznione 21 marca. Jak poinformował niedawno wiceminister środowiska Piotr Woźniak polski raport jest znacznie bardziej konkretny od opracowań amerykańskich na temat polskich zasobów i należy się w nim spodziewać "redukcji" wielkości zasobów w stosunku do pojawiających się w tych opracowaniach.