Arek Kowalczyk
Jedenastu wspinaczy z Kanady, Francji, Niemiec, Węgier, Włoch, Hiszpanii, Szwecji, Szwajcarii, USA i Polski (Gdańszczanin – Tomasz Dziemiańczuk), zdobyło szczyt 28 lutego około południa czasu japońskiego, tj. ok. 4.00 nad ranem czasu polskiego. Aktywiści rozwiesili na szczycie buddyjskie flagi modlitewne, ku pamięci zeszłorocznej tragedii, do której doszło w wyniku tsunami i wybuchu w elektrowni atomowej w Fukushimie.
W tym samym czasie inna grupa aktywistów rozwinęła u podnóża góry Fuji transparenty z hasłami „No Nuclear” i “Nuclear Free Tomorrow” („Nie dla atomu” i „Jutro wolne od atomu”). W ten sposób chcą zaapelować do światowych przywódców o zaprzestanie rozwoju energetyki atomowej, jako drogiego i niebezpiecznego sposobu produkcji energii.
- 11 marca 2011 cały świat będzie wspominał tragiczne w skutkach tsunami, które przed rokiem nawiedziło Japonię i ludzkie istnienia, które żywioł ten pochłonął. Nie możemy jednak zapominać o tysiącach tych, których życie zostało nieodwracalnie zniszczone przez skażenie radioaktywne. Nie możemy zapominać o cenie jaką płacą oni za ślepe zapatrzenie się Japonii w energię atomową - mówi Wakao Hanoaka, dyrektor kampanii w japońskim Greenpeace.
Na konferencji prasowej w Tokio, Greenpeace opublikował raport “Lessons from Fukushima” (Lekcje z Fukushimy), w którym pokazuje, jak ciągle jeszcze duża grupa ludzi cierpi na skutek skażenia radioaktywnego. Jest to spowodowane m.in. masą błędów popełnionych w ubiegłym roku przez władze Japonii, które tak długo, jak to tylko było możliwe zaprzeczały wystąpieniu radioaktywnego skażenia i ignorowały bezpieczeństwo mieszkających w okolicy ludzi.
- Tragedia w Fukushimie pokazała, że nie ma czegoś takiego jak bezpieczne elektrownie atomowe. Te w Japonii miały być najnowocześniejsze i najbezpieczniejsze i co – zawiodły układy chłodzenia, podstawowe zabezpieczenie. To ważna nauczka dla wszystkich krajów, które rozważają budowę elektrowni atomowej. W tym także dla Polski. Tym bardziej, że bezpieczne i tańsze alternatywy oparte na odnawialnych źródłach są łatwo dostępne - mówi Iwo Łoś, koordynator kampanii Klimat i Energia w polskim Greenpeace.