Ministerstwo Środowiska podaje, że według wstępnych obliczeń, ilość wody zużywana dziennie przez Warszawę do celów komunalnych jest odpowiednikiem tygodniowego, a maksymalnie miesięcznego zużycia wody do szczelinowania na obszarze o powierzchni kilkudziesięciu tys. km2.
- Poza tym do szczelinowania nie musi być używana woda pitna. Można wykorzystywać wody podziemne, które są głęboko pod ziemią, są zasolone i do niczego innego się nie nadają – mówi Jezierski. - Technologia ciągle się rozwija, a obecnie trwają prace nad nowymi metodami, dzięki którym zamiast wody można zastosować gazy. Można więc sobie wyobrazić sytuację taką, że będziemy szczelinować dwutlenkiem węgla, a jednocześnie będziemy się go pozbywać i nie trafi on do atmosfery – informuje Główny Geolog Kraju. – Na temat szczegółów na razie za dużo powiedzieć nie można, bowiem są to dopiero wstępne badania prowadzone przez Amerykanów, ale wydaje się, że skoro mamy mieć jakieś problemy z wodą, to warto spróbować innego medium – dodaje.
Warto podkreślić, że metoda szczelinowania nie zanieczyszcza wód podziemnych tym bardziej, że w Polsce będzie ono wykonywane na głębokościach ok. 3 tys. metrów. Tymczasem podziemne wody użytkowe znajdują się na głębokości od kilkudziesięciu do 300 m i dzieli je prawie 3 tys. metrów nieprzepuszczalnych warstw skalnyc – zatem ich zanieczyszczenie nie jest możliwe za wyjątkiem rażącego błedu technicznego. W Polsce dotychczas wykonano ponad 7 tys. głębokich (głębszych niż 1000 m) otworów wiertniczych i nie istnieją żadne przypadki, w których stwierdzono możliwość wpływu wiercenia na jakość wód pitnych.