- Nikt nie mówi, że przyjemne jest mieszkanie obok wiertni, wokół której przez kilka tygodni jest hałas, łuna światła i jeżdżą samochody, ale to proces ograniczony w czasie. Teraz widzimy bardzo emocjonalne podejście – np. filmy, na których człowiek zapala karbid i mówi, że to gaz łupkowy. Ministerstwo środowiska podchodzi inaczej do tematu. Patrzymy na to, co dzieje się w USA. Tam jest odwierconych około 40 tys. otworów i jakichś wielkich katastrof ekologicznych nie było. Poza tym mamy też polskie doświadczenia. Zabieg szczelinowania to nie jest coś nowego, co pojawiło się nagle. Od lat wykonywane są tego typu prace – powiedział Henryk Jezierski.
- Podnosi się również kwestię zanieczyszczenia wód podziemnych. Jeśli spojrzymy na samą ideę. Trzeba skruszyć skałę, używając ogromnego ciśnienia. Aby to zrobić, to wszystko, co jest na górze musi być idealnie szczelne. Jeżeli gdzieś, coś by uciekało i zanieczyszczało, to musiałoby się również rozchodzić ciśnienie - stwierdził. - Oczywiście może zdarzyć się błąd ludzki, ale nie mówmy o tym, że generalnie ten przemysł jest wielce szkodliwy dla środowiska. Jako reprezentant Ministerstwa Środowiska nie jestem ambasadorem tych technologii. W Polsce dokładnie przyglądamy się temu. Markowolę prześwietliliśmy na lewo i prawo i żadnego negatywnego wpływu na środowisko tam nie było - podkreślił.
Jezierski przypominał, że niedawno na jednej z koncesji przeprowadzono testy, które potwierdziły, że poszukiwania gazu łupkowego mogą powodować trzęsienia ziemi. - Nie mamy udokumentowanych żadnych zjawisk, które upoważniałyby nas do tego, by wstrzymać prace. Będziemy je kontynuować i dokładnie patrzeć na ręce firmom, które posiadają koncesje na poszukiwanie złóż gazu łupkowego. Mamy dobre prawo środowiskowe i unijne, mamy instytucje, które są powołane do pilnowania i możemy zapewnić społeczeństwo, że będziemy dbali o to, żeby działalność poszukiwawcza i później na eksploatację była prowadzona z jak najmniejszym wpływem na środowisko - podsumował.