Dyrekcja generalna KE ds. środowiska i klimatu ogłosiła przetarg na wybór firmy, która pomoże urzędnikom Komisji ocenić, czy trzeba wprowadzić nowe unijne przepisy dotyczące wydobycia gazu ze złóż niekonwencjonalnych, takich jak w łupkach.
Europosłanka uważa, że procedura sama w sobie jest standardowa.- Zaskakujące jest tylko to, że przetarg dotyczący oceny skutków wydobycia gazu łupkowego został ogłoszony zanim jeszcze przedstawione zostały dowody na potrzebę istnienia takiego prawa. Komisja Europejska, a dokładnie Dyrekcja Generalna ds. Środowiska, przechodzi bezpośrednio do projektu prawa, z pominięciem takich zwyczajowych dokumentów jak green paper, white paper, komunikat, czy dokument innego typu. - Co prawda w przetargu znajduje się zapis, że prawo będzie tworzone "jeśli zajdzie taka potrzeba". Jednak przetarg nie zostałby ogłaszany bez odpowiedniego, politycznego wsparcia. A gaz niekonwencjonalny w Europie to w tej chwili kwestia bardzo polityczna – uważa Kolarska-Bobińska.
Przetarg na wybór firmy, która pomoże urzędnikom Komisji ocenić, czy trzeba wprowadzić nowe unijne przepisy dotyczące wydobycia gazu ze złóż niekonwencjonalnych jest publiczny i wszelkie informacje można znaleźć na stronie internetowej: https://etendering.ted.europa.eu/cft/cft-display.html?cftId=98.
Kolarska-Bobińska ma nadzieję, że polskie firmy zgłosiły się do tego przetargu. - Gdy spojrzymy na ten dokument, poza standardowymi elementami określającymi zasady przetargu, znajduje się w nim ogólna część informacyjna. Warto zwrócić uwagę na trzy ciekawe kwestie: Pierwsza: Wykorzystuje się tam wnioski ze spotkania Rady Europejskiej z 4 lutego i zapis, o który walczyła Polska, by promować gaz łupkowy. Brzmi on: "W celu zwiększenia bezpieczeństwa dostaw oceniony zostać powinien potencjał Europy w zakresie zrównoważonego wydobycia i wykorzystania konwencjonalnych i niekonwencjonalnych (gaz i olej łupkowy) zasobów paliw kopalnych". Jednak Polska walczyła o ten zapis, by zapewnić europejskie wsparcie na inwestycje związane z gazem łupkowym, nie zaś domagać się dodatkowej kontroli środowiskowej. Druga: Dziwi podanie konkretnego terminu na powstanie nowej legislacji (koniec 2013 roku). Trzecie: Wymienia się w informacji przetargowej różne wiarygodne raporty, ale wspomina się także o bardzo stronniczym i niechętnym łupkom niemieckim raporcie przygotowywanym jakiś czas temu dla Komisji Środowiska PE. Zwycięzca przetargu będzie zatem traktował ten raport jako jeszcze jedno wiarygodne źródło informacji – wylicza europosłanka. - Poza samą treścią przetargu trzeba też zwrócić uwagę na zaproponowane ramy czasowe. Ogłoszenie zostało opublikowane 16 czerwca z miesięcznym terminem złożenia ofert. To bardzo krótki termin i może oznaczać, że grono kandydatów będzie bardzo wąskie - dodaje.