Kończy się przystosowywanie do możliwości lądowania samolotów cywilnych wojskowego dotychczas lotniska, położonego na granicy Gdyni i Kosakowa. Pierwszych pasażerów port chce obsłużyć już w sierpniu. Jednak nowo powstały podmiot nie może dogadać się z istniejącym w pobliżu lotniskiem w Gdańsku. Już w maju ubiegłego roku zarząd gdyńskiego portu w porozumieniu z samorządowcami wysłał do lotniska w Gdańsku list intencyjny, w którym zawarte zostały propozycje współpracy. Jednak do dziś nie otrzymali oni odpowiedzi w tej sprawie.
Przedstawiciele portu lotniczego w Gdańsku tłumaczą jednak, że podjęcie współpracy z powstającym lotniskiem byłoby dla nich ryzykowne. Jak wyjaśnił w rozmowie z serwisem NaszeMiasto.pl Michał Dargacz, rzecznik prasowy Portu Lotniczego Gdańsk, przed Komisją Europejską od kilku miesięcy toczy się postępowanie dotyczące pomocy publicznej w sprawie utworzenia Portu Lotniczego Gdynia-Kosakowo. Gdański port od kilku miesięcy odpowiada na pisma z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z tym związane. Dlatego przedstawiciele gdańskiego lotniska muszą z wielką rozwagą postępować przy współpracy z konkurencyjnym portem. Do czasu wydania ostatecznej decyzji przez KE sprawa się nie zmieni.
Dodatkowo władze gdańskiego portu oskarżają samorządowców z sąsiedniego miasta o manipulację – pisze dalej serwis NaszeMiasto.pl. W zgłoszeniu o powstaniu Portu Lotniczego Gdynia-Kosakowo mieli oni napisać do KE, że w Gdańsku do 2016 roku będzie obsługiwanych 5 mln podróżnych. Tymczasem władze Gdańska przewidują, że w 2015 roku przepustowość lotniska wyniesie 7 mln osób. Przedstawiciele PL Gdańsk przyznają, że będą z Gdynią konkurować o te same samoloty, zarówno o ruch general aviation, czarterowy, niskokosztowy czy też tradycyjny.