Mariusz W.
Liverpool i Dublin obsługiwany był przez Ryanaira, ale przewoźnik zawiesił obie trasy – do Liverpoolu jesienią ubiegłego roku, natomiast do Dublina w marcu bieżącego roku. Mimo to z lotniska w Lublinie można obecnie udać się w więcej miejsc niż w sezonie zimowym. Ale liczba pasażerów spadła. Jak to możliwe?
W kwietniu na lubelskim lotnisku odprawiono dokładnie 13 217 pasażerów. W ubiegłym miesiącu wystartowały tu i wylądowały w sumie 274 samoloty. To o ponad 30 więcej, niż w marcu, a mimo to liczba pasażerów spadła o ponad tysiąc. Jest również mniejsza niż w kwietniu ubiegłego roku.
Od początku roku w porcie w Świdniku odprawiono 53 034 pasażerów. Przed rokiem było to 48 391. Władze lotniska są więc finalnie zadowolone z wyników, choć podkreślają, że te wahania są uzależnione również od pojemności samolotów. Dziś na trasach do Rzymu czy Mediolanu samoloty latają mniej pojemne niż te, które zabierały podróżnych do Liverpoolu czy Dublina. Stąd te różnice.
Pod koniec marca loty z Lublina do Rzymu uruchomił rumuński przewoźnik Carpatair. W lipcu Lufthansa zacznie stąd latać do Frankfurtu. Ale przedstawiciele lotniska zapowiadają, że to nie koniec nowości – informacje o nowych połączeniach w kierunku zachodnim, które będą oferowane z Lublina, mają pojawić się już w przyszłym tygodniu. Dodatkowo Lublin liczy na połączenia z lotniskiem w Kijowie, ale będzie to niemożliwe, dopóki nie uspokoi się sytuacja polityczna na Ukrainie.