Arek Kowalczyk
Jak czytamy w „GW”, według raportu Urzędu ds. Informacji o Energii (EIA) w Departamencie Energetyki USA, Polska ma "jedną z najkorzystniejszych w Europie infrastruktur oraz poparcie społeczne dla rozwoju łupków".
Wśród perspektywicznych obszarów jeśli chodzi o wydobycie wymieniany jest region północnej Polski, a spore zasoby są też na Podlasiu i w regionie wokół Lublina, jednak te dwa ostatnie są terenami o skomplikowanej strukturze geologicznej i wiercenia poszukiwawcze mogą być utrudnione – czytamy w raporcie, z którego wnioski przedstawia „Gazeta Wyborcza”.
Jak informuje „GW”, nowe dane zebrane od ostatniej oceny EIA w 2011 roku wskazują na mniejsze o 20 proc. w porównaniu z poprzednią oceną zasoby łupków w Polsce. Autorzy raportu wskazują, że przemysł łupkowy jest na bardzo wczesnym etapie eksploatacji, a dotychczas przeprowadzone wiercenia nie spełniły początkowych wysokich oczekiwań przemysłu. "Za wcześnie jest jednak, by przekreślać potencjał łupkowy Polski" - głosi raport wskazując na konieczność znacznie większej liczny wierceń.
W marcu ubiegłego roku przedstawiciele Państwowego Instytutu Geologicznego opublikowali raport, według którego najbardziej prawdopodobne jest, że zasoby gazu z łupków w Polsce mieszczą się w przedziale od 346 do 768 miliardów m3.
Z kolei amerykańska służba geologiczna USGS opublikowała w lipcu 2012 r. swój własny raport, oparty w większości na tych samych danych co raport PIG-PIB z marca 2012 r. Uzyskane przez USGS średnie wartości dla gazu ziemnego, ropy naftowej i kondensatu wynoszą odpowiednio: 38,1 mld m3; 8,2 mln ton oraz 7,1 mln ton. Służba amerykańska zakłada, że zasobów wydobywalnych gazu łupkowego mamy średnio ponad dziesięciokrotnie mniej niż wykazały obliczenia PIG-PIB. Z czego wynikają różnice między raportami, wyjaśniał szef PIG.
– Dowiemy się, ile rzeczywiście mamy gazu, czyli określimy zasoby wydobywalne, nie prognostyczne, wtedy, kiedy ten gaz wyeksploatujemy. Taka jest natura tego surowca. Teraz możemy określić prognostyczne zasoby. To zrobiliśmy w pierwszym naszym raporcie, natomiast żeby zwiększyć wiarygodność musimy mieć nowe dane – wyjaśnia Jerzy Nawrocki, dyrektor Państwowego Instytutu Geologicznego.