Łukasz Malinowski
Lutz Ribbe z Fundacji Euronatur, sprawozdawca Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego na temat Wytycznych dla Energii Odnawialnych, zauważył: – W Niemczech wiele się robi w ramach rewolucji energetycznej, ale to wcale nie wynika z faktu, że nasi politycy są lepsi niż wasi. To zasługa obywateli, którzy od lat domagali się rozwoju energetyki odnawialnej. I dodał: – Najważniejsze nie jest to, na jakie źródła postawimy, lecz kto będzie ich właścicielem, kto będzie wytwarzał energię.
W Niemczech to obywatele są jednocześnie producentami i konsumentami energii. Bo taniej jest im wyprodukować prąd niż go kupić od producentów. Przekonali się o tym np. mieszkańcy z Frankewald, w Bawarii. O ich doświadczeniach opowiadał Wolfgang Degelmann z Federalnego Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Środowiska. – Naszym celem była samowystarczalność energetyczna, wytworzenie energii na własne potrzeby.
Zwrócił uwagę, że trzeba budować porozumienie społeczne, które doprowadzi nas do odpowiedzi na pytanie, jaki rodzaj energii jest najlepiej dopasowany do naszych możliwości, jaki wywoła najmniejsze przekształcenia tego krajobrazu. We Frankewald, zanim doszło do społecznej dyskusji, zrobiono studium potencjału poszczególnych źródeł w tym subregionie. I potem zapytano ludzi o zdanie. Korzyści zanotowano wiele: wzrost liczby miejsc pracy, wpływy z podatków do gmin. I rosnące przychody mieszkańców, bo wiatraki są ich własnością. – Jeśli turbiny nie należą do obywateli, to wszelkie wpływy idą na zewnątrz, uciekają z regionu. Tak nie powinno być. Ludzie, którzy zgadzają się na rozwój energetyki, powinni mieć nie tylko wiatrak za oknem, ale i wszelkie profity z nim związane – stwierdził Wolfgang Degelmann. Akcentował to również Lutz Ribbe. I szybko przeliczył, że turbiny na Suwalszczyźnie produkują prąd za 500 mln zł. – To jest wasz wiatr, a kto na tym zarabia? – pytał uczestników. Podkreślał, że zyski powinny zostać w kieszeniach obywateli, a nie zewnętrznych inwestorów. – Gmina ma parę złotych z podatku, a wielkie pieniądze płyną na konto inwestora na Kajmanach.
Daniel Górski, dyrektor Departamentu Zarządzania RPO, ocenił, że każda gmina powinna pójść wzorem Frankewald. I podobnie, jak tam, samodzielnie dokonać wyboru, jakie źródła energetyczne wybrać i rozwijać u siebie. – I najważniejsze: to lokalna społeczność ma na tym korzystać – podkreślił.