Paweł Wrabec
Paweł Wrabec: Polimex-Mostostal otrzymał od wierzycieli kolejną zgodę na przesunięcie o miesiąc terminu wykonania niektórych zobowiązań, określonych w umowie restrukturyzacyjnej z grudnia 2012 r. To kolejne, podobne odroczenie z rzędu. Czy mamy szykować się na najgorszy scenariusz?
Maciej Stańczuk, prezes Polimex-Mostostal: Wcześniej byłem bankowcem i trafiłem do spółki misją by nie dopuścić do bankructwa firmy. I z tego zadania zamierzam się wywiązać. Jestem tu od lutego br. i przez ten czas przekonywaliśmy wierzycieli, że obecna umowa restrukturyzacyjna jest bytem martwym, gdyż spółka nie jest i nie będzie w stanie jej wykonywać.
Wierzyciele, de facto, nie dali firmie szans na wyjście z zadłużenia. Umowa restrukturyzacyjna okazała się zbyt restrykcyjna, skazując Polimex-Mostostal na dryfowanie.
Zaprezentowaliśmy argumenty, które przekonały wierzycieli, że obecna droga prowadzi do nikąd. Finalizujemy teraz z bankami - wierzycielami oraz obligatariuszami uzgodnienia dotyczące zupełnie nowej umowy restrukturyzacyjnej, która zakłada częściową konwersję zadłużenia na akcje. Pozwoli ona istotnie zredukować ciążący na nas balast zadłużenia, który sięga 900 mln zł ale, co nie mniej ważne, umożliwi także pozyskiwanie gwarancji finansowych na nowe kontrakty.
Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, warunki nowej umowy zostaną zaakceptowane przez strony w najbliższych dniach. Widmo bankructwa zostanie w ten sposób zażegnane.
Media donosiły, że banki wierzyciele traciły cierpliwość. W jaki sposób udało się Panu przełamać impas?
Polimex-Mostostal to pod wieloma względami spółka wyjątkowa. Nie tylko największy gracz na rynku wykonawstwa inżynieryjno – budowlanego, pozostający w polskich rękach, ale też firma z największymi referencjami w sektorze energetycznym. Wartość podpisanych kontraktów grupy opiewa na 9 mld zł. Są to kontrakty rentowne, z czego wierzyciele zdają sobie doskonale sprawę i bez wątpienia biorą ten fakt pod uwagę.
Wiedzą też, że pozostaje nie rozstrzygnięta kwestia wzajemnych roszczeń wynikających z kontraktów drogowych Polimexu – Mostostalu, realizowanych na zlecenie GDDKiA. W tej sprawie, na początku maja br., podpisaliśmy list intencyjny z GDDKiA, który otwiera możliwość zawarcia ugody dotyczącej rozliczenia tych znaczących kwot.
Z tego co słyszałem roszczenia te nie są ekwiwalentne. Polimex może w ten odzyskać setki milionów. Ale tego typu spory potrafią w sądach ciągnąć się latami.
Właśnie. Dlatego banki zadowoliły się listem intencyjnym. Istotne jest, że na wzajemnych deklaracjach się nie skoczyło. Doszło już do roboczych spotkań z GDDKiA, które pozwalają nam oczekiwać, że do ugody dojdzie jeszcze w tym roku.
Ale oddłużenie firmy to za mało. Czy ma pan wizję jak Polimex-Mostostal będzie się dalej rozwijał?
Polimex-Mostostal ma być holdingiem składającym się z dwóch spółek specjalizującym się w obszarach – petrochemicznej i budownictwa energetycznego. Będzie też trzecia gałąź działalności: usługi serwisowe, które będziemy świadczyć w ramach tych dwóch nowych podmiotów. Ale to przyszłość.
Obecnie spółka generuje jeszcze straty operacyjne – można je zredukować tnąc dalej koszty, ale Polimex-Mostostal w ciągu dwóch ostatnich lat przeszedł już gruntowną restrukturyzację zatrudnienie spadło z 12 tys. pracowników w 2012 roku do 5 tys. obecnie. Z naszego punktu widzenia dużo korzystniej będzie zwiększyć przychód, a tego nie uda się uzyskać bez zawierania nowych kontraktów. Do tego niezbędna jest nowa umowa z wierzycielami.
A co z siedleckim oddziałem Polimexu-Mostostalu?
Jest on rentowny, ale prawdopodobnie go sprzedamy, celem spłaty części zadłużenia. Ta transakcja byłaby zrealizowana w ramach uzgodnień wynikających z nowej umowy restrukturyzacyjnej.