wlados wlados
Wojciechowicz był gościem dyskusji o tym jak druga linia metra w Warszawie zmieni dwie dzielnice – Pragę i Wolę – które zostaną połączone po zakończeniu pierwszego etapu budowy, już jesienią tego roku. Wraz z nim dyskutowali Jeroen van der Toolen, dyrektor zarządzający w działającej w Polsce belgijskiej firmie deweloperskiej Ghelamco, a także architekt Andrzej Chołdzyński.
– Budując drugą linię metra mierzymy się z zupełnie innymi problemami, niż przy pierwszej. Musieliśmy przejść pod Wisłą, pod pierwszą linią metra. Na budowie zużyto siedem razy więcej stali niż zużyto do zbudowania Wieży Eiffela. Zarzuca nam się jedenastomiesięczny poślizg, a przecież tak wielkie budowy trudno zapanować co do dnia. W Berlinie powstaje lotnisko, którego termin oddania do użytku przesunięto już o kilka lat, a budżet przekroczono kilkakrotnie. A II linia metra to nawet nie budowa. To wyzwanie inżynieryjne – tłumaczył Wojciechowicz. – Pewnie dopiero po otwarciu tej linii zobaczymy jak zmieniła ona nie tylko te dzielnice, ale całe miasto.
Van der Toolen zwrócił uwagę, że nowa linia metra pozwoli warszawskiej komunikacji nieco odetchnąć. – Stolica Polski potrzebuje nie tylko drugiej, ale też kolejnych linii metra. To nie tylko kwestia biznesu, ale po prostu jakości życia w mieście. Transport publiczny jest jej podstawą – zaznaczał.
– Dziś z komunikacji w Warszawie korzystają głównie ci, którzy nie mają samochodu. Korzystają bo muszą. Jeśli ktoś ma samochód, to jeździ nim, bo komunikacja miejska jest załadowana w stu procentach, a czasem nawet jest przeładowana. Chodzi o to, by tych z samochodem zachęcić do porzucenia go – tłumaczył.
Przyjazne Rondo Daszyńskiego?
Wiele miejsca poświęcono spodziewanej rozbudowie Woli, która już a kilka miesięcy zostanie połączona metrem z centrum.
– Nie musimy tłumaczyć, że stacja metra generalnie rozwija okolicę. Im ich więcej tym lepiej. Pytanie co się stanie właśnie z tą okolicą? Gdy wychodzi się z wieżowca Rondo 1, to dookoła same pędzące samochody. Biurowiec Metropolitan przy Placu Piłsudskiego, jest być może najładniej położony w Warszawie. Ale jak się z niego wyjdzie to nie ma tam nic do roboty. A takie miejsca powinny żyć – narzekał van der Toolen.
Cały tekst przeczytasz na portalu www.transport-publiczny.pl