Łukasz Malinowski
Unia Europejska jest o krok bliżej do zgody na odroczenie licytacji liczby uprawnień do emisji CO2. To nagłe zaostrzenie polityki klimatycznej UE przyniesie miliardy strat dla naszej gospodarki. Próbując odrzucić wniosek o back-loading, nie jesteśmy motywowani egoistycznymi interesami jednego lub innego kraju. Działania te mają na celu ochronę konkurencyjności wszystkich energochłonnych sektorów przemysłu w Europie - np. papieru, szkła, cementu, gipsu, stali, i rzeczywiście, w całym przemyśle chemicznym – powody odrzucenia Konrad Szymański, euro poseł PiS, wiceszef Komisji Przemysłu, badań i Energii w PE.
Polskie i europejskie sektory energetyczne podążają w kierunku technologii niskoemisyjnych. Poddawanie ich naciskom administracyjnym jest krótkowzroczne. Budżety na inwestycje, innowacje i badania będą pierwszymi ofiarami wysokich kosztów dla uprawnień do emisji CO2.
Zgodnie z projektem, na lata 2013-15 odpowiednio 400, 300, i 200 milionów uprawnień zostanie wycofanych, a ich powrót na rynek przewidywany jest na okres 2019-20 (odpowiednio 300 i 600 mln zł). Celem tej operacji jest sztuczne, poprzez manipulowanie podaży, podniesienia ceny uprawnień. Cena może nawet wzrosnąć trzykrotnie.
Aby zrozumieć powody sprzeciwu wobec tej propozycji, musimy przypomnieć sobie o tle tej decyzji, która stoi przed nami [PE]. Rok 2008 był niezwykle trudny rok dla wielu krajów, gdy kompromis w sprawie polityki klimatycznej UE, został osiągnięty. Dość szybko został zakłócony wprowadzenia odniesienia do spalin (gaz odniesienia).
Dziś zaproponowano nam [PE] dalsze zaostrzanie polityki klimatycznej UE poprzez zatajenie 900 milionów uprawnień. Celem Komisji Europejskiej jest zdobycie nowych kompetencji w celu zastąpienia CO2 na rynku uprawnień do emisji poprzez ręczne sterowanie . To się dzieje, mimo, że jesteśmy na drodze do osiągnięcia emisji w UE o 20% redukcji emisji do roku 2020.
Dlatego też działania Komisji Europejskiej jest nie tylko ekonomicznie szkodliwe, ale również bardzo nielojalne politycznie wobec tych krajów, które napotykają ogromne trudności w realizacji celów UE dotyczących klimatu.
Pamiętam dobrze, dlaczego podjęliśmy wtedy taką decyzję. Chcieliśmy, aby system kontroli emisji CO2 był elastyczny i skuteczny cenowo. Dlatego nie opodatkowano emisji. Dziś system jest osłabiony po prostu dlatego, że rynek dyktuje cenę, która nie odpowiada niektórym brukselskim biurokratom i politykom.
Zwolennicy zmiany wskazują na fakt, że cena uprawnień jest znacznie niższa niż oczekiwano 4-5 lat temu. Powodem spadku cen jest spadek produkcji przemysłowej w Europie od 2008 roku. Kryzys jest tego główną przyczyną. Proponowana [przez KE] zmiana jest interwencją w rynek poprzez ręczne, administracyjne sterowanie.
Właśnie skończyłem czytać raport Deloitte na konkurencyjność gospodarki globalnej produkcji (2013 Globalny Wskaźnik konkurencyjności Manufacturing). Wszystkie kraje europejskie spadają w rankingach, ale gdy przyjrzeć się bliżej przyczynom spadku niemieckiej konkurencyjności, możemy jasno zobaczyć dwie przyczyny tego stanu rzeczy. Pierwsza to koszty pracy, a druga - wysokie ceny energii.
Akceptując zmiany zaproponowane przez Komisję Europejską, wywołamy przyspieszenie spadku gospodarki europejskiej w tych rankingach. Przyjęcie wniosku WE na "back-loading" oznaczać będzie głębszy kryzys w Europie i dłuższy czas wychodzenia na drogę wzrostów.
To dlatego wszelkie dalsze zaostrzenie polityki klimatycznej jest w konflikcie z celami deklarowanymi przez tę samą Komisję bardzo potrzebnego ponownego uprzemysłowienia Europy.