ju
Jeszcze kilka dni temu prezydent Gdyni Wojciech Szczurek wyraził w swoim liście otwartym ubolewanie nad negatywnymi wypowiedziami polityków związanymi z budową lotniska Gdynia-Kosakowo. Jak przypominał wówczas Szczurek, 29 kweitnia 2005 roku podpisany został list intencyjny, który widział Kosakowo jako bazę tanich linii oraz lotnisko rezerwowe. „Te plany istotnie ograniczyliśmy, bo jesteśmy realistami gospodarczymi. W zdumienie wprawiają mnie jednak słowa ówczesnych sygnatariuszy, którzy dziś sugerują, że od początku byli przeciwni”. Pod listem podpisali się samorządowcy, marszałek Jan Kozłowski, przedstawiciel Gdańska i Sopotu.
„Naszą intencją było zabezpieczenie istniejącej infrastruktury wojskowej pod przyszłe możliwe wykorzystanie bazy Lotnictwa Marynarki Wojennej w Gdyni na potrzeby działalności lotnictwa cywilnego. Intencją naszą było nawiązanie bliższej współpracy lotniska wojskowego w Gdyni i Portu Lotniczego Gdańsk, a gdyńskie lotnisko miało w zamierzeniu obsługiwać tylko general aviation. Z całą stanowczością stwierdzamy, że celem zawarcia listu intencyjnego nie było rozpoczęcie budowy cywilnego lotniska w Gdyni i dlatego też w realizacji niniejszego nie braliśmy udziału” - odcinają się teraz w swoim oficjalnym stanowisku marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz oraz Sopotu – Jacek Karnowski.
Wszyscy trzej podkreślają, że ustalanie planów rozwoju infrastruktury lotniskowej, realizacja przetargów i konkretnych zadań inwestycyjnych na terenie zarządzanym przez Spółkę Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo były wyłącznie suwerenną decyzją właścicieli tej spółki tj. gminy Gdynia oraz gminy Kosakowo i to one ponoszą pełną odpowiedzialność za realizację i finansowanie tej inwestycji w obecnym kształcie. „W tych decyzjach nie uczestniczył ani marszałek województwa, ani prezydenci Gdańska i Sopotu, jako współudziałowcy Portu Lotniczego w Gdańsku. Wielokrotnie też zwracaliśmy publicznie uwagę prezydentowi Gdyni, że jego inwestycja nie ma podstaw ekonomicznych” - zwracają uwagę przedstawiciele Trójmiasta.
Wczoraj Komisja Europejska ogłosiła, że Gdynia i Kosakowo udzieliły spółce budującej lotnisko w Kosakowie nielegalnej pomocy publicznej. Ta musi teraz oddać do gminnych kas prawie 92 miliony złotych. Według Komisji Europejskiej wsparcie nie było podyktowane potrzebami rynku, a samo lotnisko to niepotrzebne dublowanie istniejącego już i wykorzystującego obecnie jedynie 60 proc. swoich możliwości lotniska w Gdańsku.
Przedstawiciele lotniskowej spółki zarządzającej Kosakowem uważają decyzję Komisji Europejskiej za nieuzasadnioną i blokującą możliwość rozwoju samego lotniska jak i całego regionu.
„Władze spółki wspólnie z miastem Gdynia i gminą Kosakowo nadal uznają projekt przebudowy lotniska za rentowny i uzasadniony ekonomicznie. Jednak konieczność zwrotu kwoty dokapitalizowania, uznanej przez Komisję Europejską za niedozwoloną pomoc publiczną, może sprawić, że projekt ten będzie droższy a jego realizacja potrwa dłużej” - piszą przedstawiciele lotniska i podkreślają, że dalsze decyzje dotyczące przyszłości samej spółki lotniskowej będą podejmowane po otrzymaniu decyzji Komisji wraz z jej uzasadnieniem. Prezydent Szczurek nie wyklucza również odwołania od decyzji do Trybunału w Luksemburgu.